Zobaczywszy w internecie wiadomość o
tym, że zespół 30 Seconds To Mars przyjeżdża do Polski, poryczałam się.
Najpierw sama - w pokoju. Potem wyskoczyłam z niego i pobiegłam do matki, gdzie
zaczęłam biegać wokół niej, machać rękami w każdą stronę i krzyczeć "MARSI
W POLSCE!" po czterdzieści cztery razy.
Zanim się ogarnęłam, musiałam wybrać
telefon do ojca, który musiał pozwolić mi jechać.
Okej, pozwolił.
Moja radość sięgała zenitu. Gdy
wszyscy spali, ja słuchałam „Night of The Hunter” na słuchawkach i udawałam, że
śpiewam do mikrofonu.
Gdy tylko pojawiła się informacja, że
bilety dostępne są w
sprzedaży od pierwszego sierpnia (chyba od godziny 12:00), poczułam
jednocześnie podniecenie, ale i strach. „Pierwszego
sierpnia nie będzie mnie w domu. Będę z babcią w Krynicy Górskiej i zapowiada
się nuda”. Nie to było najgorsze - brak Internetu, to brak kupna biletów.
Nie poddałam się.
Telefon do ojca:
- O godzinie 11:55 wejdź
na Alterart i KUP NA PŁYTĘ!
Zniecierpliwiona czekałam na telefon.
Spojrzałam na zegarek - 12:01. „Oby
bilety jeszcze były, błagam!”.
Telefon.
- MASZ!? - spytałam
szybko.
- W ostatniej chwili mi
się udało…
A na mojej twarzy pojawiły się łzy
szczęścia.
Po miesiącach przygotowań, zamawianiu
koszulek, przygotowywaniu marshawka, który był do tego odblaskowy, byłam
gotowa. Jechałam z siostrą dla towarzystwa.
Najpierw stałyśmy w długiej kolejce,
organizacja była do dupy. Zanim zorientowałyśmy się, że bilety z Eventima
kasuje się gdzieś indziej, my byłyśmy już w połowie kolejki.
Ekstra.
Poszłyśmy dalej. Następna kolejka była
już w porządku. Tymczasem przyglądam się Echelonom na placu.
Większość się nie postarała - nie
kupili nawet głupich światełek ! „Czemu jesteś ubrana na czarno?”, „Czemu nie
masz ani jednego świecidełka?”. Byłam zbulwersowana tym, jak polski Echelon się
przygotował, a potem okazało się, że nie wypadliśmy tak źle.
Kolejka ciągnęła się jak krew z nosa,
powoli odmarzały mi stopy.
Wreszcie byłam w środku, babka
sprawdzała autentyczność biletów, potem krótkie macanko czy aby na pewno nie
wszyto mi pistoletu w nogę i mogłam iść.
Byłam tak podniecona, widząc wielką
triadę na scenie, że piszczałam do siostry i ciągnęłam ją do płyty.
Wskoczyłam na nią i pobiegłam, ile
miałam sił.
Na początku stałam z tyłu, potem
przedostałam się pod barierki - głównie dlatego, że na część akustyczną Jared
przeszedł na środek (miejsce dla reporterów i ochroniarzy), a napalone fanki
podbiegły właśnie do niego. Potem wszystko mieszało mi się już z wielkim
piskiem, śpiewaniem, „lumpowaniem”, klaskaniem i tupaniem.
No i z płakaniem, rzecz jasna.
Czekałam tyle miesięcy, wreszcie mi
się udało. Najbardziej zajebista noc w moim życiu, najbardziej zajebisty
koncert i w ogóle mega <3.
Niesamowite, jak silna więź jest
między nami, a tymi trzema facetami, jaka cholerna radość z nas wypływa.
Byłam o krok od napicia się z butelki Tomo i dostałam od kogoś z
szyję, nieważne… Do tego Jared bardzo dobrze śpiewał.
Obawiałam się, że zepsuje wszystko
śpiewaniem, ale był po prostu świetny...
Akcja z mikrofonem - genialna.
„ODDAJ MIKROFON!” XD
Balony? Niesamowity efekt.
Nadmuchiwane rekiny i delfiny?
Rzucanie świecidełkami na scenę?
„Gwiezdne niebo” na trybunach podczas
akustyka?
I do tego wielki podskok na „Kings And
Queens”?
Ten obraz, gdy każdy jeden kuca, a
potem SKACZE - po prostu piękne.
Mam nadzieję, że wrócą. Muszą wrócić.
NO, NO, NO, NO!
I WILL
NEVER FORGET!
I WILL
NEVER REGRET!
I WILL
LIVE MY LIFE!
Napiszcie pod spodem
wasze spostrzeżenia :)
U mnie było podobnie płacz i niedowierzanie że będę mogła w czymś takim uczestniczyć. Akurat wtedy gdy sprzedawali bilety ja nie mogłam ich kupić - ogarnęła mnie chyba wtedy największa panika w moim życiu. Kupiłam dopiero dwa dni później, przerażała mnie wizja tego że biletów może już nie być (wiem głupie, ale gdy czytałam na forach coś tego typu: "Byłam w empiku, bilety wyprzedane")Gdy już trzymałam bilety w moich łapkach byłam chyba najszczęśliwszą osobą na świecie ;)
OdpowiedzUsuń(Suport był trochę niemrawy, ale no cóż to tylko moja opinia)
Koncert był fenomenalny! Na Escape dostałam wręcz spazmów, a na NOTH ledwo ustałam na nogach. Wszytko było zajebiście, Alibi akustyczne, no po prostu odleciałam. Jedyne co mogę mieć jakieś zastrzeżenia to to że puścili teledysk do Hurricane, zamiast to zagrać.
Ten gościu na scenie i
-"What's your name?"
-"Konrad."
-"Coconut!?"
no padłam ze śmiechu, po za tym The Kill i nasz piękny polski akcent The Kiiiillll epickie ;) Neony i balony nam wyszły, nie powiem że nie.
Nauczyliśmy Jared'a pierwszej nocy "pierdol się", drugiej "dziękuje".
Kiedy wyszłam z areny pierwsze co mi przyszło do głowy to właśnie słowa z CTTE; No, no, no, no! I'll never forget I'll never regret. I'll live my life!
Teraz mogę spokojnie umrzeć :D
Pozdrowienia :*
mamuniu! jak się dowiedziałam o koncercie, moja mama nie mogła już mnie słuchać!! "mamo! mamo! ale mogę jechać, prawda?!" i tak aż do czasu zakupu biletu xD kiedy miałam już go przy sobie, wiedziałam, że chociażby się paliło i waliło, ja na koncert pojadę i nie odpuszczę - stanę przy barierkach! xD tak też się stało ;D 8 listopada, godz. 17. stanęłam w kolejce i czekałam na swoją kolej. Tuż po godzinie drzwi się otwarły. ludzie dosłownie jak bydło! nie czułam nóg, rąk i Bóg wie czego jeszcze! wszyscy się na mnie pchali, krzyczeli do ucha! no istna apokalipsa! xD ale w końcu się udało xDD nie miałam kurtki, więc czekanie w szatni mnie ominęło xD ile sił w nogach pobiegłam na płytę! tam ochroniarze mnie przekierowali dalej dokładnie i tuż po 10 minutach pchałam się do przodu xD udało mi się stanąć dokładnie pod głośnikiem od strony Tomo, 4 rząd od sceny! ekscytacja rosła z każdą minutą xDD pomińmy support, chociaż nie grał najgorzej xD nawet podobały mi się chyba 2 piosenki xDD
OdpowiedzUsuńnadszedł czas na Escape!! no poezja!! xD cały koncert był epicki!! xD głos Jareda przyprawiał mnie o dreszcze! Shannon i jego perkusja!! no aż nie wiem co powiedzieć, bo nie da się tego opisać słowami! to trzeba przeżyć i zobaczyć xD Tomo, jego włosy i gitara! kocham to!! ;D nikt nie będzie wiedział co czuję, dopóki nie pojedzie na koncert chłopaków xD
słowa Jareda mnie w niektórych momentach zabiły
-"Give me the microphone right now!" brakowało tylko "right fuckin' now!" nieźle się wkurzył xDD
- kiedy wyszedł na scenę ten chłopak xD umarłam "Coconut"
- cały tłum krzyczy "dziękujemy!" a Jared "dziekuja!!" jakie to było słodkie xD haha xD
- a wgl widzieliście napis na ekranach "skacz!" ha! ja widziałam! i nawet słyszałam jak Jared krzyczał do mikrofonu "skacz!"
- The Killl!! hahaha xD no boskie!! jak się Jay śmiał!
- krokodyle, orki i delfiny przeszły wszystko!!
co tam jeszcze było? jestem w takim szoku, że nie pamiętam xDD było tego mnóstwo! będą filmiki to sobie obejrzycie!! xD
wgl, przybiłam piątkę z Braxem! hah xD no jak zacieszam ;D
także, następny koncert również należy do mnie xDD
Pozdrawiam:*
Nie bylam, ale wedlug mnie 7 listopada koncert byl o wiele lepszy. Po pierwsze: lepsza setlista, mniej fangirlsow. Dostalam relacje z obu koncertow, i wywnioskowalam, ze 7 byl dla prawdziwego Echelonu, a 8 - bez urazy - bylo stado debili. Zerwanie koszulki Jaredowi? Rzucanie sie na niego? Debilizm. Nie chce Was urazic, ani nic, wyrazam tylko swoja opinie. Nie bylam, wiec nie wiem jak bym sie czula. Osobiscie wybralabym sie na 7-ego, a nie na 8-ego. ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiescie, jak zobaczylam jak ci ludzie biegna na biednego Jareda to mialam mieszane uczucia. Sama nie wiem jakbym sie zachowywala, ale Jared napewno sie spodziewal co przyniesie zeskok na plyte. Na pewno nie stalabym grzecznie z boku jakby skoczyl na mnie.:)
OdpowiedzUsuńNie bylam na pierwszym koncercie ale rowniez dochodza do mnie informacje, ze koncert byl lepszy ze wzgledu na set liste czy sama widownie. Niestety nie bylam na pierwszym wiec nie mam wlasnego zdania. Pomimo wszystko widzialam 8-ego duzo prawdziwego Echelonu a FG to byla rzadkosc.
to prawda... 7go setlista była lepsza, ale 8go atmosfera była jeszcze bardziej niesamowita... ja nie potrafię wybrać lepszego (byłam na 2) one po prostu idealnie się dopełniły...
OdpowiedzUsuń7go tragedia z organizacją...tłok przy wejściu, ale dostałam się na scenę... przywitałam się z Jaredem ;) więc 8go odpuściłam i powiedziałam, że przyjdę pod AA po 18. Stałam z tyłu, w połowie płyty i kiedy Jared nagle wyrósł jak spod ziemi tuż obok mnie więc miałam piękny widok przy samej barierce, więc nie były tam tylko FG ;)i byłam w szoku, gdy jakaś laska rzuciła mu glowstickiem w twarz...;|
w przyszłym roku jedziemy razem więc ;) jeżeli w przyszłym roku byłyby 2 koncerty, to jadę na 2 :) kaskę trzeba zaoszczędzić oczywiście, osiemnastka stuknie, więc problemu ze starymi nie będzie ;P
OdpowiedzUsuńJa tam nie mam nic przeciwko rozbieraniu Jareda, jeżeli mnie rozumiecie... Ale uważam, że FG nie zawsze myślą, co robią. Przecież gdyby go raz, a porządnie wciągnęły w tłum, to mogłyby go nawet połamać, bo każda chciałaby go przynajmniej dotknąć. Mimo wszystko jest to świetny efekt, kiedy Jared wskakuje na płytę, a jego koszulka znika w ułamku sekundy... Szkoda tylko, że nie spodnie... ]:D
najlepsze było, jak Jared powiedział "pierdol się" matko jedyna to mnie rozwaliło... :D:D:D:D no i oczywiście Coconut :P
PS: co do twojego komentarza na moim blogu... Oczywiście, że cię poinformuję o nowych postach :)
Pozdrawiam, autorka bloga
mytriptomars.blog.onet.pl
Dziewczyny, mam nadzieje, ze na nastepnym sie spotkamy :) Ja juz zbieram pieniadze, mam 220 zł odlozone, bo zbieram na goldena. Teraz tylko czekac na date :)
OdpowiedzUsuńU mnie było dość podobnie... Na necie gadałyśmy z dziewczynami i nagle jedna wypaliła: "Marsi bd w Polsce". My takie: "WTF?, Kiedy? Gdzie?" Ogólnie szał... Bilet kupiłam 1 sierpnia w Empiku w Gdańsku i choć bilety sprzedawali od 12 ja już tam byłam po 10 haha... Oczekiwanie to była katorga, siedzenie na Fb i wymyślanie akcji na ten koncert, później informacja o jeszcze jednym koncercie, znów szał... Wreszcie nadszedł listopad. W poniedziałek 7.11 jechałam z Gdańska od 17:03 a w Łodzi znalazłam się o 00:32 - nasza kolej jest zajebista. Kolejki długie, czekałyśmy od 10:00 i poznałyśmy z koleżanką u której się zatrzymałam mnóstwo ludzi. Trafiło nam się nieźle bo Marecki który stał z nami pod AA miał laptopa z internetem więc każdy do niego: "Marecki daj mi sprawdzić Fb, twittera" Było fajnie. Koncert? Zajebisty... Akcja z mikrofonem też była dobra. Zwłaszcza jak ktoś do mikrofonu powiedział: "Dziad,dziad,dziad" A Dżared na to: "Give it back" hahaha. Albo jak zaczęli grać "The kill" i jak Dżej śmiał się z naszego akcentu mówiąc: "DeKill? What's that?" hahaha. Był jeden minus a mianowicie typiara za mną która co chwila się darła: "Jared marry me", "Jared fack me" W którymś momencie nie wytrzymałam i odwróciłam się do niej mówiąc: "Zamknij ten ryj bo i tak On tu nie przyjdzie i cię nie zerżnie" hahaha znajomi zaczęli się śmiać i nie mogli się powstrzymać (każdemu puszczają nerwy) :) Wczoraj i przedwczoraj dzwoniły do mnie dziewczyny i płakały więc i ja się rozwyłam nazywając nas sentymentalnymi kretynkami :p
OdpowiedzUsuńNa koniec powiem jedno. Trudno po takim koncercie powrócić do normalności :)
Dzięki Echelonie za wspaniałe emocje i mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy na ich koncercie <3
Van, dokładnie. Goldeny muszą być. :D Nie sądzę, że prędko wrócą do Polski, bo czytałam gdzieś, że zajmą się nową płytą dopiero PO 2012 więc szacuję, że 2013 albo 2014 możemy się przygotowywać. Kolejna trasa koncertowa to też im trochę zajmie tych papierków i załatwiania stadionów więc musimy przygotować się na parę lat oczekiwania.. Na pewno wrócą z przezajebistą płytą. <3
OdpowiedzUsuńDo studia wchodza w lipcu 2012, Tomo juz sie wygadal :) Wiec zajmie im to z 2-3 lata, takze trasy mozemy spodziewac sie w 2014-2015. ABL nagrywali 4 lata, TIW rowniez, wiec nie ma nawet co liczyc, ze 4 plyte nagraja w przeciagu roku czasu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Tomo powiedział to specjalnie, żeby podtrzymać Echelon na duchu. Jak powiedzieli w jednym z wywiadów 15-20 lat przerwy to kopara spadła mi na ziemię.. Poza tym smutno mi się też zrobiło :D Niby to parę lat, ale i tak perspektywa czekania do 2014 i pewnie do 2015 w Polsce mnie lekko dobija. Kurczę no, będę za nimi tęskniła! :D
OdpowiedzUsuńOj tam, te 10 lat, to byl zart ^^ a Tomo bardzo czesto sie wygaduje, poza tym jest chyba jedyna najbardziej wiarygodna osoba w zespole. Na Jareda to tam nawet nie ma co liczyc, jego "soon" to pare lat i nawet wiecej.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ja bede czekac. Czekalam rok, to i przeczekam nastepne pare lat. Znajac Jareda i Shannona, dlugo jeszcze pobeda w 30stm. Gorzej z Tomo. No, ale nie chce nic krakac, takze nic juz nie pisze na ten temat ;)
Ja z dwoma dziewczynami z Echelonu w 2015 chcemy wyjechać do L.A na wakacje, więc już się przygotowuję emocjonalnie... Trochę poczekamy na kolejną płytę i koncerty ale czego się nie robi dla dla takiej muzyki i takich ludzi? :D
OdpowiedzUsuńEhhh ZAWSZE mi się oczy pocą jak czytam czyjeś relacje z koncertów. Sama nie byłam i mam ochotę sobie w łeb strzelić za to... ALE BĘDĘ! Jak przyjadą znów to mnie wołami nie zatrzymają!
OdpowiedzUsuń