wtorek, października 25

4.Behind blue eyes

UWAGA:  fragmenty +18


-Usłyszałem wszystko! Więc mnie zdradza! – warknął. Nie odpowiedziałam. Skuliłam się tylko w sobie i czekałam, aż się wyżali. Z drugiej strony wcale nie chciałam słuchać jego gniewu, bo teoretycznie to nie była moja sprawa. Właśnie, teoretycznie. Ja mu o tym „powiedziałam” a Amy jest moją przyjaciółką. Winda się otwarła, on złapał mnie za łokieć i siłą wepchnął do swojego pokoju – czemu to ukrywałaś? Czemu mi nie powiedziałaś?! Jak człowiek człowiekowi, żeby być uczciwym!
-Jak ty to sobie wyobrażałeś?! – odparłam – przychodzę do ciebie i mówię: „Hej, Jay! Wiesz, twoja słodka Amy bzyka się prawie codziennie z przypadkowymi facetami! Ale cool, co?”?!
-„Codziennie”?! – wybałuszył oczy i  uderzył się otwartą dłonią w czoło – nie wierzę.. jaki ja byłem głupi!
-Nie udawaj ofiary, przecież między wami jest tylko łóżko, czasami prysznic w tourbasie!
-Nie wiesz co między nami jest! – wycelował we mnie palcem – albo raczej „było”! Ta.. baba mnie kłamała! A ja ją naprawdę szanowałem i się zakochałem!
-Widać masz słaby instynkt samozachowawczy! Nie widzisz po niej, że właśnie taka jest! Uwielbia jedno nocne przygody, ty jesteś wyjątkiem, bo paro tygodniową!
-Dziwka. – wycedził przez zęby.
-Nie mów tak o niej! – podeszłam do niego i wbiłam palec w mostek – walnąć cię w ryj? To nadal moja przyjaciółka!
-Słyszałem całą rozmowę. – jego wzrok rozjaśniał.
-I co takiego usłyszałeś?! – wbiłam wzrok w panele na ziemi – że na mnie lecisz i się chętnie prześpisz?! To nic nowego! Idę stąd, mam dosyć!
Ruszyłam szybko w stronę drzwi ale Leto złapał mnie za łokieć i przyciągnął do siebie.
-Nie idź. Właśnie oszukała mnie dziewczyna, brat mnie wyśmieje a Tomo ma problemy z własną dziewczyną. Zostań.
Westchnęłam ciężko i usiadłam obok niego na skórzanej kanapie.
-Co chcesz robić dalej? Powiesz jej, że wiesz? Wydaję mi się, że to odpowiednie..
-Nie wiem.. wiem za to, że ją chyba kocham.. to nie tylko seks. Jak patrzę jej w oczy, to.. – zdjął wzrok z okna i spojrzał mi w powieki – to myślę, że ją jednak kocham. Jest taka słodka i urocza.. A ty co byś na moim miejscu zrobiła?
-Nie jestem na twoim miejscu. – szepnęłam świdrując jego twarz. Nie wiedząc czemu przechodziły mnie ciarki po karku gdy siedziałam blisko niego. Dziewczyno, opanuj się!
-Ale jest ktoś jeszcze. – powiedział szybko.
-Matko, ty też! Nie ma co, udana z was para! Nic, tylko brać przykład. Trafiłam na swingersów? – syknęłam.
-Nie, nie zdradzam. Ale to chyba kwestia czasu. – uśmiechnął się.
-O czym ty pleciesz? – zmarszczyłam nos.
-No z tobą.
Musiałam się na chwilę namyślić aż wybuchnęłam sztucznym śmiechem.
-Chciałbyś! Błagam, nawet mi się nie podobasz.
-A Oscar za najlepszą grę aktorska dostaje… - Jared chichotał pod nosem a ja oblałam się rumieńcem. Ktoś uratował mnie w tym momencie pukaniem do drzwi. Szybko do nich podbiegłam zapominając w jakim pokoju siedzę. Zobaczyłam Amy rozglądającą się nerwowo po korytarzu.
-Dziewczyno, co ty tu robisz? – skrzywiła twarz.
-Eee.. chciałam przejrzeć laptopa Jareda. Bo wiesz, on wyszedł do sklepu czy gdzieś..
Nie ma co, kłamcą to ja byłam naprawdę świetnym.
-To świetnie! Stój na straży, bo.. MICHAEL! – wrzasnęła. Za ściany wybiegł postawny murzyn. Wyglądał na modela.
-Am, nie możesz.. – syknęłam błagalnie ale ta nie usłyszała.
-Ma wielką pałkę, daj spokój! – zaśmiała się głośno i weszła do pokoju natychmiast się zatrzymała. Widząc Jareda stojącego w salonie z kwaśnym wyrazem twarzy puściła dłoń „Michaela” i się zaczerwieniła. Była uwięziona między nami dwojgiem w pokoju.
-Ja może pójdę.. – jej kochaś wybiegł z pokoju kurcząc się pod oskarżycielskim wzrokiem Jareda.
-Masz dar widzenia przez materiał, że wiesz jaki ma rozmiar? – Leto podszedł do niej i zaczął ją omijać – no, pochwal się. XL? XXL? A może jeszcze większy? Ramono – spojrzał na mnie – wyjdź proszę, musimy coś sobie wyjaśnić.
Zatrzasnęłam drzwi z głośnym przekleństwem. Niby Amy sama wpadła w sieć, ale to ja ją zarzuciłam. Jak mogłam skłamać, że Leto wyszedł do sklepu? Teraz będzie mi miała za złe! Jedynym sposobem odreagowania była gra na gitarze więc poszłam do jednego z najlepszych gitarzystów na świecie. Ot,  zapukałam to Tomislava, który otworzył mi w samym ręczniku.
-Błagam, tylko mi nie mów, że gitara. – jęknął.
-Błagam, tylko mi nie mów, że masz fobię na punkcie czystości. – zachichotałam. Może koleś ma problem z własnym ciałem i dlatego myje się co parę godzin? Parę minut później długobrody uraczył mi dać swoje czerwone cudo z nowymi strunami, na którym przećwiczyłam jakąś prostą solówkę. Nie ma to jak porządnie napierdalanie na gitarkę. Niestety, Tomo miał dosyć mojego grania i wygonił mnie razem z nowym znajomym. Od dzisiaj nazywałam ją „Molly”. Z Molly znalazłam się w sypialni gdzie zaczęłam na niej grać od nowa ale po chwili przeszkodziło mi pukanie do drzwi. W szparze między nimi pojawiła się buźka Leto.
-Pogodziliśmy się. – mruknął zadowolony – przeprosiła mnie.
-Cieszę się. – szczerze odwzajemniłam uśmiech.
-Ani trochę nie jesteś zazdrosna? – wystawił skrawek języka.
-Niby o co? Jak będę chciała XXXLLL to sobie znajdę. – warknęłam – a z tego co… widzę, to raczej nie dysponujesz tym kalibrem.
-Nie chciałabyś się przekonać na własnej skórze. – odburknął i zamknął drzwi. Czyżbym trafiła na słaby punkt? Kobiety, każdy facet ma pod tym względem najebane we łbie. Porządnie wyżyłam się na Molly po czym oddałam ją Tomo. Spakowałam się i razem z resztą pojechałam na parter windą. Mimowolnie poczułam ciepło na sercu widząc jak Amy i Leto gapią się na siebie. Nie sądziłam, ze oczyszczenie sytuacji zajmie tak mało czasu i przyniesie aż takie rezultaty, ale jak widać, miłość wybaczy wszystko.
-Tylko się tu nie pieprzcie. – warknęłam widząc jak się liżą. Nie tylko Shannon parsknął śmiechem. Jemu chyba też przeszkadzały ich nadmierne pieszczoty.
-Tak oto Ramona pokazuje nam swoją radość. – Amy pokazała mi język. Przed autobusem czekał na nas kierowca, który oparty o swój wóz palił papierosa. Nie widziałam w tym „uzależnieniu” ani trochę pozytywów. Śmierdzi, nie zdrowe, do tego to wcale nie dodaje temu kolesiowi seksualności. Wręcz przeciwnie, wydaje się jeszcze bardziej obrzydliwy. Nie zapomniałam przedstawić mu swojego zdania. Wchodząc po schodkach na górę rzuciłam do niego krótkie:
-Papierosy poskurczają członka, wiedział pan? Odkrycie NASA!
Usiadłam w swojej wnęce w słuchawkach na uszach i na mp3 szybko odnalazłam białego rapera. Zatopiłam się w dźwiękach gdy zobaczyłam jak Jared pokazuje mi, bym zdjęła słuchawki.
-Zapomniałem ci podziękować. Właściwie to przez przypadek, ale zawsze można zaliczyć to do pomocy. Czuję się od razu lepiej.
-Wystarczy mi zapas ciastek z kawałeczkami czekolady na rok i przystojny mężczyzna z rozmiarem XXL. – westchnęłam.
-Oba mogę ci załatwić. – figlarnie podniósł brew. Westchnęłam głośno.
-Leto.. spierdalaj, jasne?
Mężczyzna odszedł a ja odwróciłam się plecami do korytarza. Pierwsza, potem druga i wreszcie trzecia łza spłynęła mi poziomo po twarzy. Krzywdziłam ludzi tak potwornie chociaż wcale sobie na to nie zasłużyli. Może przekleństwa nie były złe, ale moje złośliwe zachowanie i wredota zaliczały mnie do zimnych i oziębłych suk. A potem się dziwie, że rok nikt nie chcę mnie jako swojej kobiety.. Wybuch płaczu nachodził nieubłaganie ale pojawiła się Amy.
-Ram, płaczesz? – spytała siadając obok.
-Nie. Oczy mi łzawią a to nie to samo. – syknęłam.
-Porozmawiaj ze mną. – naciskała – czemu płaczesz?
-Lepiej powiedz po co ty przyszłaś. – odbiłam piłeczkę.
-Dziękuję. Nie potrzeba rozmiaru i wielkiej klaty jak się ma kogoś kto cię kocha. – uśmiechnęła się.
-Wracając do mnie.. – pociągnęłam nosem – to zauważyłam, że jestem pojebana..  normalnie odkryłam to parę minut temu i sądzę, że trzeba wysłać mnie do wariatkowa. Zgódź się.
-Jesteś sobą, a to co innego. – szepnęłam i zniknęła. Zasnęłam w swojej ciemnej wnęce i obudziwszy się z powrotem ledwo co ruszałam nogami. Brak magnezu i od razu ten jebany skurcz! Wstałam i nie czując podłoża ruszyłam do kuchni. Zdziwiłam się widząc, że świta. Za oknem panowała pomarańczowo-różowa poświata, ale słońca jeszcze nie było. Jechaliśmy z dużą prędkością po preriach Teksasu. W oddali widziałam diabelskie młyny. Nalazłam sobie do kubka wody i wsadziłam tabletkę musującą i podskoczyłam słysząc odchrząknięcie.
-Jasna cholera, śledzisz mnie!? – wrzasnęłam widząc jak Leto wychodzi z cienia. To, że nie miał koszulki wcale mi nie pomagało!
-Nie, zauważyłem, że mamy piękny widok za oknem. – wskazał na prerie- nie chcę spać, wolę popatrzeć.
Usiadłam w dużej odległości od niego na kanapie w salonie. Nie chciałam powtarzać sytuacji sprzed kilku dni, gdy prawie się nawzajem nie zgwałciliśmy na blacie w kuchni. Pomyśleć, że następnego dnia Tomo kroił na tym blacie kanapki..
-Chciałam cię przeprosić za to moje przekleństwo dzisiaj do ciebie. – palnęłam. Widok za oknem był rzeczywiście porywający.
-Nie gniewam się. – uśmiechnął się zadowolony – przyzwyczaiłem się.
-Do mnie? – zachichotałam. Leto spojrzał na mnie znacząco ale zrobiłam unik. Nie chciałam mu się wyspowiadać. Założyłam słuchawki na uszy i wpatrywałam się w widok za szybą. Życie w trasie mi odpowiadało. Skoncentrowałam się na słońcu wystającym nad horyzontem ale wkurzyła mnie mina Jareda. Bezczelnie mi się przyglądał.
-Limp Bizkit.. Nie patrz tak na mnie, po prostu lubię tą piosenkę. – warknęłam. Zwykle zanurzałam się w tej piosence. Uważałam ją za wyjątkowo seksowną i śniłam by pewnego dnia całować się właśnie przy niej. Podirytowana zachowaniem wokalisty wróciłam i zasnęłam w swojej wnęce, choć nie miałam czasu na sny. Zwykle potrzebowałam 5 godzin by śnić przynajmniej o wielorybach z głowami moich pluszowych miśków, albo wyjątkowo miśków, z głowami wielorybów. Nie pytajcie, w dzieciństwie często próbowałam naśladować ich śpiew. Obudziłam się po paru godzinach i trafiłam do salonu, gdzie paczka oglądała jakiś film. Padło na Drużynę Pierścienia, ale nie obyło się bez świńskich komentarzy.
-Coś między nimi było. No patrz! Frodo cały czas patrzy na Sama i pożera go wzrokiem! – zauważył Tomo.
-Czekaj, może go zdubbinguję! – zaśmiał się Shann – uważajcie..
Przybrał poważny wyraz twarzy i po chwili zaczął piskliwym głosem.
-Sam, skończyły nam się prezerwatywy!!!
Wybuchnęliśmy gromkim śmiechem i nie przerwaliśmy aż nie rozbolały nas brzuchy. . Robiło się ciemno gdy dojechaliśmy do Tallahassee, panowała klubowa atmosfera. Już widziałam, jak Shannon, Amy i Tomo oblizują się na te kluby pełne zwierzyny. Było tu mnóstwo palm, rzeźb i ogólnie dużo wiało. Niczym innym się tu nie wyróżniało. Atlanta była.. lepsza. Stanęliśmy przed trochę mniejszym wieżowcem, jak zwykle najwyższe piętro było nasze. Dostałam pokój obok Tomo, jednak ci już przebierali nogami chcąc iść na imprezę.
-Ramona, idziesz z nami? – Amy spytała wpadając do mnie z rozpiętą sukienką.
-Nie mam ochoty, jeszcze nie czuję się na sile.. – westchnęłam.
-Szkoda.. dobra, nie ważne. – uśmiechnęła się.
-Kto idzie? – spytałam.
-Tomo, Emma, Shannon  i ja. Jareda boli brzuch, to po tych rogalikach. – uśmiechnęła się.


 Po godzinie Amy z chłopakami i Emmą wyszła na miasto i sama powiedziała, że nie zamierza wracać przed 1 nad ranem. Wzięłam długą kąpiel z bąbelkami. Przez ten szpital wyglądałam jak poniemiecki bunkier. Nałożyłam na twarz krem, odżywkę na włosy a na ciało balsam nawilżający. Po paru godzinach wyglądałam już dobrze. Ubrałam się w dres i siadłam przed telewizorem i włączyłam MTV. Siedziałam tam jakiś czas tępo słuchając teledysku Lady Gagi, gdy dostałam sms-a. „Mogę do ciebie wpaść? J.”
-To się źle skończy..
„Tak”
Nie czekałam długo. Jared pukał do mnie po paru minutach.
-Hej. – powitałam go uśmiechem.
-Hej. – przytulił mnie. Usiadłam przed telewizorem i z przerażeniem zobaczyłam teledysk Limp Bizkit.
-Więc, boli cię brzuch? – spytałam chcąc jakoś z tego uciec.
-Po rogalikach, zjadłem z 6. – zaśmiał się – a ty jak się czujesz?
[  Piosenka 1 ]
-Spoko. Całkiem dobrze. – westchnęłam. Gapiłam się w telewizor i usłyszałam jak zbliża się mój ulubiony fragment. Podkuliłam nogi i złapałam pilota chcąc go przełączyć. Nagle twarz Jareda znalazła się centymetr ode mnie. Super. Zaczął mnie całować delikatnie a muzyka sprawiła, ze złapałam go za włosy i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Pilot spadł mi z ręki a Jared całował mnie tak namiętnie, że jęknęłam z przyjemności. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej łapczywe. Nie wiedziałam co dzieje się z moim sercem, ale wydawało się wylecieć z klatki piersiowej, tak samo jak jego własne. Nagle poczułam wielką ochotę na coś więcej, na coś jeszcze wspanialszego. Ruszyłam ręką pod jego koszulkę a ten wydał z siebie cichy jęk rozkoszy, który zupełnie pozbył mnie mózgu. Straciłam kontakt z rzeczywistością a kontrolę przejął instynkt. Jeździłam po jego wyrzeźbionym torsie ciężko oddychając a mięśnie, które stykały się z moimi palcami błagały o coś więcej. Zdarłam z niego bluzkę, tak samo uczynił on i gdy ujrzał mój stanik wybałuszył oczy. Może mu się nie podobają? Nie, odpowiedź przybyła po chwili. Od razu ściągnął mi biustonosz i patrzał na nie z uwielbieniem. Przyssał się do mojej szyi a ręce zaczęły zakręcać koła wokół mojego biustu. Poczułam się jak w niebie, jak bym leciała a ten facet? On był aniołem. Jego boska twarz, usta całujące mnie i dłonie dotykające tak łapczywie sprawiały, że serce waliło mi jak oszalałe. Nie mogłam oddychać, bo nie byłam po prostu w stanie zebrać wystarczającej ilości powietrza. Nie wiem kiedy znalazłam się na łóżku, leżąc na plecach a on był nade mną i zdejmowałam mu nerwowo spodenki. Chciałam go jak najszybciej poczuć, poczuć to, co traciłam przez rok. Gdy byliśmy w samych majtkach całował mnie po całym ciele a koniec języka zostawiał na mym brzuchu mokry znak. W końcu zlitował się nade mną i po zabezpieczeniu wszedł w moje wnętrze bardzo delikatnie. Z tego wszystkiego musiałam złapać się mocno poduszki, inaczej bym zwariowała. Byłam w niebie, to było niesamowite. Jego ruchy były niezwykle dokładnie i pełne przyjemności. W sypialni rozchodziły się jęki naszej przyjemności a pot lał się ze mnie rzekami. Nagle podniósł mnie do pozycji siedzącej i zmusił do namiętnego całowania.
-Chcesz lecieć w kosmos? – spytał. Nie odpowiedziałam, bo nie mogłam znaleźć oddechu. Ten chyba zrozumiał, że nie mam siły na odpowiedź, więc sam zaczął piękną grę, której finałem była wspaniała rozkosz. Jego ruchy były teraz silniejsze i szybsze a ramiona oplotły się wokół mnie nie pozwalając mi nigdzie iść. Nabrałam trochę pewności siebie i oplotłam go za szyję by był blisko. Znów mnie pocałował a to doszczętnie zrujnowało moje szanse na normalnie oddychanie. Całe moje ciało było nabuzowane ciepłem i była tylko jedna droga na jego wyrzucenie z siebie. Nagle poczułam ogromne ciepło na dole, tak wielkie że zaczęłam głośno jęczeć i stękać co Jaredowi bardzo się spodobało. W życiu nie było mi tak wspaniale. Po krótkiej chwili i on poczuł cudowną rozkosz, dając mi kolejną ekstazę.  Kochaliśmy się chyba przez dwie godziny nie odrywając od siebie ani na sekundy. Po wszystkim opadłam wykończona na łóżko.
-Dziękuję. – szepnęłam a mój brzuch falował w górę i dół.
-Przyjemność po mojej stronie.- pocałował mnie namiętnie. – jesteś piękna.
-Zdradziłeś Amy. A ja jestem twoją pieprzoną kochanką. Czuję się jak dziwka.. – wstałam z miejsca i usiadłam na łóżku zakładając majtki. Przytulił mnie z tyłu i oplótł z pasie.
-Nie nazywaj się tak. Ale po co się przed tym bronić? – szepnął mi do ucha.
-To moja przyjaciółka. Sama ją zdradziłam, pieprzyłam się z jej chłopakiem, to niewybaczalne.. zostaw mnie. – chciałam go od siebie odepchnąć ale przyciągnął mnie do siebie i leżałam po chwili pod nim.
-Co? – uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Nie wiem. – po czym pocałował mnie namiętnie. Minęła może godzina gdy dostałam od Amy sms-a Pt: „Przyyychhhodzzcćie doo naa~!”. Była kompletnie pijana. Jared pożegnał się ze mną gorącym pocałunkiem i o godzinie 1:03 wyszedł z pokoju. Usiadłam na kanapie i się rozpłakałam. Co ja zrobiłam? Po godzinie dostałam sms-a od Jareda „Przepraszam.” „Pieprz się!!!”- odpisałam. Miałam dosyć. Najpierw robi potem myśli. FACET. Zmęczona i zapłakana usiadłam na łóżku i po chwili zasnęłam nękana złymi myślami. Rankiem wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie byle co. Miałam ochotę pójść na siłownię i uderzyć w worek. Siedziałam jednak cały ranek w pokoju i tępo gapiłam się w sufit. Gdy pukano do drzwi po prostu milczałam. Po setnym razie ktoś wlazł do pokoju.
-Ram, czemu nie byłaś na śniadaniu?- usłyszałam głos Amy.
-Przespałam się z nim. – odpowiedziałam jej na pytanie o śniadanie.
Umilkła.
-Z Jaredem? – wydusiła.
-Tak. Możesz mnie zabić. –nawet na nią nie patrzałam.
-Jak mogłaś mi to zrobić? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami! – krzyknęła. W tym momencie sama wstałam.
-Przykro mi.
-Przykro ci!? Psujesz mi związek z Jaredem! – krzyknęła i się na mnie rzuciła. Nie wiem co w nią wstąpiło. Nagle do pokoju wpadł Jared.
-Co tu się dzieje?!- krzyknął widząc nas na ziemi. Szybko odsunął nas od siebie stając między nami.
-Co się dzieje?! – ryknął na nas.
-Tu chuju!- krzyknęła Amy – spałeś z tą dziwką. – zapiszczała po czym wybiegła z pokoju z trzaskiem. Chciałam teraz przebić się przez szybę i spać na ziemię, położoną jakieś 300 metrów niżej.
-Ja pierdole.. – złapałam się za głowę.
-Jared, najlepiej będzie jak wrócę do Los Angeles.. ja tu nie jestem potrzebna! – krzyknęłam i zaczęłam się pakować.
-Nie mów tak. – krzyknął.
-Świetnie! Nie stój tak jak debil tylko leć za nią! – wskazałam mu drzwi.
-Ale ja chcę być z tobą. – szepnął.
-Gówno mnie to obchodzi! Amy jest twoją dziewczyną i masz obowiązek o nią walczyć. – krzyknęłam. Spakowałam resztę rzeczy i spojrzałam do portfela. Wystarczy do wyjazdu.
-Zakochałem się w tobie. – szepnął.
-CO!- to nie było pytanie.
-Od momentu gdy cię zobaczyłem wiedziałem, że jesteś mi przeznaczona. Wtedy gdy wpadliśmy na siebie w kawiarni.. zobaczyłem twoje oczy i wiedziałem, że cię pokocham. Zostań. – powiedział błagalnie.
-Nie wierzę.. Czyś ty oszalał?! Po pierwszym razie?!  Zgłupiałeś!
Nie do końca wiedziałam, czy ja też nie „zgłupiałam”. Moje serce działało na zwiększonych obrotach, oddech przyśpieszał a dłonie się pociły, tylko dlatego, bo na niego patrzałam lub z nim rozmawiałam.
-Żegnaj. – powiedziałam i szarpnęłam walizkę -Zrób coś dla mnie. – szepnęłam stając w drzwiach.
-Wszystko.
-Nie strać Amy. – szepnęłam i wybiegłam z pokoju. Na lotnisku trafiłam na lot do Los Angeles. Kupiłam ostatni bilet po czym po 2 godzinach leciałam już do domu. Czułam się dumna ze swojego czynu. Podjęłam decyzję, z której być może byłam teraz smutna, ale wiedziałam, że w przyszłości wszystko się uporządkuję. Nie powinno do nas dojść do tego zdarzenia.. Rozpakowałam rzeczy i usiadłam zmęczona na swoim łóżku. Przebrałam się w luźne spodnie i czarny t-shirt gdy zadzwonił wtedy telefon:
-Słucham? – spytałam.
-To ja.. Amy. – powiedziała zapłakana. – nie chciałam cię tak nazwać.
-Wiem. Przepraszam.
-Czemu wyjechałaś? – spytała.
-Tak będzie lepiej. Jestem w Los Angeles. Ułóż sobie życie z Jaredem, mi jest tu dobrze. Samej.
-Nie prawda. Wracaj. – tak bardzo mnie znała.
-Co z Jaredem?- zmieniłam temat.
-Dał mi szansę.
-To dobrze. Powiedz mu.. powiedz.. że ja też zgłupiałam! – powiedziałam piskliwym głosem.
-Oj, Ramona, Ramona.. jedna noc? – spytała śmiejąc się.
-Wystarczyła, żebym coś poczuła do tego dupka… nie przyjeżdżajcie do mnie.. bawcie się tam.
-Ram, nie mów tak! Tęsknimy za tobą..- nagle ktoś wyrwał jej telefon – wracaj. – usłyszałam męski głos.
-Sam sobie przyjdź. – zaśmiałam się. – ale poważnie, tak będzie lepiej..
-Nie prawda.. z tobą było śmiesznie.. – zamruczał do komórki.
-Nie używaj tego tonu głosy, błagam cię.. – zaśmiałam się.
-Mam po ciebie jutro przyjechać? – spytał nagle.
-Jak chcesz… będę czekała jutro..
-Dobrze, będę. Rano. – po czym się rozłączył. Nie wiedziałam, że sytuacja tak szybko się rozwiąże a Amy mi wybaczy. Umyłam się porządnie po czym zasnęłam. Rankiem zbudziłam się o świcie. Nie sądzę, żeby ten idiota przyjechał. Przebrałam się w swoją ulubioną kolorową bieliznę i usiadłam na łóżku w poszukiwaniu gitary. W sumie nie chciało mi się grać, więc spakowałam wszystko, co wczoraj rozpakowałam. Przeczesałam włosy po czym siedziałam sobie tak na niego czekając na kanapie w samej bieliźnie.


O 9 rano usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam mu je z uśmiechem.
-Hej. – uśmiechnęłam się. Zrobił wielkie oczy widząc mnie w tym stanie.
-Będziesz tak jechała do Winnipeg? – spytał.
-Winnipeg? Jezu, aż tam? – podniosłam zszokowana brwi.
-Błagam ubierz się, Amy i tak już prawie mnie zostawiła.- powiedział zasłaniając oczy dłonią.
-A co mi zrobisz? – spytałam kładąc mu rękę między nogami.
-Ramona, błagam.. – spojrzał na mnie jednoznacznie, jakby niczego w życiu więcej nie chciał.
-Może taki ostatni raz, ostatni? – przegryzłam wargę. Nie musiałam się więcej prosić. Rzucił mnie na kanapę i zdjął szybko koszulkę.
-Ostatni? – szepnął mi do ucha zdejmując szybko spodnie.
-Tak. Ostatni. Postaraj się. – szepnęłam. Spojrzał na mnie i wiedziałam już, że nie zapomnę tego do końca życia. I nie zapomniałam. Po wszystkim musiałam się umyć, tak się spociłam. Ubrałam obcisłe spodnie i koszulkę z napisem „Asshole!” po czym zamknęłam za sobą drzwi do mieszkania. Jay wziął moją walizkę i wpakował ją do czerwonego kabrioletu. Usiadłam obok niego a w radiu leciało akurat Limp Bizkit.
-Lubię tą piosenkę. – uśmiechnął się szeroko.
-Ja też. – westchnęłam. Wjechaliśmy na autostradę
-Będziemy musieli robić przerwy, przecież do Winnipeg są jakieś 2000  kilometrów.. – jęknęłam.
-Stanie się na noc w jakimś hotelu. – Jared uśmiechnął się tajemniczo.
-Już ja widzę jak będziemy odpoczywać.. – zachichotałam.
-A ty cały czas o jednym. – pokazał mi język. Usłyszałam w radiu Roxane! Oboje śpiewaliśmy to głośno wygłupiając się.
-ROXANE! – śpiewałam. Jared ruszał śmiesznie głową a ja śpiewałam do ludzi przejeżdżających obok. Jechaliśmy w takim stanie przez 6 godzin, aż Jared zrobił się senny i stanęliśmy przy jakimś hotelu. Tam czekała na nas niespodzianka. Mieli tylko jeden pokój.
-No trudno.. – westchnęłam widząc śmiejącą się twarz Jareda. W pokoju rozłożyłam sobie od razu koc na podłodze a Jared rozsiadł się na fotelu dzwoniąc do Amy:
-Hej kochanie, jestem w pokoju hotelowym, bo jechaliśmy 6 godzin.. i zachciało mi się spać.. Ram? Tak, ma osobny pokój. Pewnie. Tak.. Tak.. Kocham. Nie, ja mocniej. Nie, bo ja! Na razie. – rozłączył się.
-Kłamca- syknęłam i rozłożyłam się na kocu.
-Nie chcesz.. – zaczął.
-Nie, tu jest mega wygodnie. – warknęłam.
-Ale możesz tu spać a ja cię nie tknę. – zaśmiał się. Wstałam i zagrodziłam mu palcem.
-Nie próbuj, bo naprawdę cię walnę.
Położyłam się obok niego, plecami do niego i zamknęłam oczy. Z każdą sekundą czułam jego oddech coraz bliżej na moim karku.
-Jared, odwal się. To miał byś ostatni raz.. – jęknęłam. Dotknął mojego brzucha.
-Ale ja chcę cię tylko przytulić.. – szepnął. Nie wytrzymałam tylko go spoliczkowałam.
-Ostrzegałam cię. – warknęłam po czym wstałam by wrócić na koc. Przyciągnął mnie do siebie.
-Błagam. – jęknął z czerwonym policzkiem.
-Nie. – syknęłam ale mnie nie puścił – chcesz się bić?
-Jeżeli mam się potem kochać z tobą, to mogę nawet to zrobić. – uśmiechnął się szeroko.
-Spierdalaj. – syknęłam. Odsunął mnie od siebie obrażony po czym odwrócił plecami.
-No pewnie, obraź się jak dziecko. – syknęłam.
-Chciałem się tylko przytulić jak do przyjaciela a ty znowu mnie obrażasz! – odburknął. W odwecie przytuliłam go z tyłu i owinęłam nogami w pasie.
-Proszę! Jak przyjaciele! – szepnęłam po czym zaczęłam ruszać w jego stronę biodrami – jak przyjaciele!
-Błagam, sama się o to prosisz.. – jęknął. Popchnęłam go mocno po czym spadł z łóżka.
Posłał mi zabawne spojrzenie. Rozłożyłam się na łóżku robiąc anioła.
-Śpij na kocu, taki z ciebie dobry facet, że zostawisz miękkie miejsce dla swojej przyjaciółki, okay? – pokazałam mu język. Szybko złapał go w swoje usta i całowaliśmy się bez przerwy chyba z 10 minut. Najlepszy pocałunek w moim życiu.
-Dobrze. – uśmiechnął się po czym położył na podłodze.
-Po dłuższym zastanowieniu, możesz mnie przytulić. – jęknęłam a on po sekundzie był w łóżku i mocno mnie do siebie przytulał. I tak zasnęłam czując jego pocałunki na karku. Rankiem wyrwał ze mnie pościel i zaczął łaskotać.
-Spieprzaj… jeszcze jest wcześnie.. – jęknęłam. Nie przestał mnie łaskotać aż zupełnie się obudziłam i zaczęliśmy się ciągnąć za włosy. Śmiałam się głośno gdy próbował mnie uderzyć ale ja złapałam jego nadgarstki i wylądowałam na nim. Już wiedziałam czego chce.
-Nie. – zagroziłam mu palcem. Zrobił słodkie oczka.
-Nie. – powtórzyłam i wstałam. Wkurzony ubrał się, ja również, i poszliśmy na dół zjeść śniadanie.
-Chyba nie liczyłeś na szybki numerek? – spytałam przeżuwając kanapkę.
-Może.- pokazał mi język. Zjedliśmy duże śniadanie, wymeldowaliśmy się i ruszyliśmy do Winnipeg w dalszą drogę. Przed autem coś wpadło mi do głowy.
-Mogę poprowadzić? – zrobiłam słodkie oczka.
-Nie działa to na mnie. – pokazał mi język.
-Błagam… - zbliżyłam się do niego.
-Nikomu nie daje prowadzić mojego autka. Nikomu. – powtórzył dobitnie.
-Jak chcesz.. byłam skłonna zrobić wszystko.. – wzruszyłam ramionami i usiadłam na fotelu pasażera.
-Wszystko? – spytał podnosząc brew do góry.
-Już się rozmyśliłam, jedź. – syknęłam. Westchnął i usiadł przed kierownicą. Włączyłam radio, ale ponieważ wszędzie były reklamy otworzyłam szafkę przede mną. Na kolana wysypały mi się płyty i prezerwatywy.
-Ty zboczeńcu. – syknęłam patrząc na niego. Na szczęście wszystkie były zamknięte.
-Muszę być zawsze ubezpieczony. – zaśmiał się. Spojrzałam na większość. Były zakupione przedwczoraj.
-Ty zboku, kupiłeś je na naszą jazdę! Co za… - westchnęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Większość jest przeterminowana, mogłabyś je wyrzucić. – zapytał bezczelnie.
-Jasne! – powiedziałam sarkastycznie po czym wszystkie wzięłam na ręce i wyrzuciłam za okno.
-Co ty zrobiłaś?! – ryknął.
-Wyrzuciłam je. – syknęłam.
-Nie były przeterminowane! – ryknął.
-Oj, będziesz musiał kupić zapas. – syknęłam. Przez godzinę się nie odzywał jakbym zabrała mu jego ulubioną zabawkę. Włączyłam jakąś płytę z Soundtrucku Mr. Nobody.
-Jakie piękne.. – westchnęłam do siebie wsłuchując w dźwięki gitary. Jared milczał i nawet nie patrzał co robię. Z nudy poszperałam w szafce i znalazłam tam testy ciążowe.
-Naprawdę lubisz być ubezpieczony. – zaśmiałam się.
-Przestań.. – syknął. Westchnęłam i zamknęłam z trzaskiem szufladę. Wertowałam płyty w poszukiwaniu czegoś ciekawego aż wreszcie znalazłam jakiś film.
-Klik i robisz co chcesz.. – mruknęłam pod nosem. Wsadziłam płytę do odtwarzacza i po chwili film zaczął się na ekranie.
-Skup się na drodze. – powiedziałam do niego. Jechaliśmy z zawrotną prędkością przez autostradę. Film okazał się komedią, ale z cudownym przesłaniem. Na samym końcu zachciało mi się płakać widząc jak główny bohater umiera.
-Jejku.. – westchnęłam a łzy przeleciały mi po policzkach. Jared dziwnie mi się przyglądał. Muzyka jeszcze mnie bardziej dobiła. Taka piękna… Całkiem rozpłakałam się gdy pokazał jej kartkę z miłosnym wyznaniem. Po wszystkim wytarłam twarz chusteczką. Potem obejrzałam jeszcze Brockback mountain. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmów. Miłość facetów okazała się zbyt piękna by przetrwała rzeczywistość. Znów popłakałam się na końcu.
-Całujący się faceci są cholernie podniecający. – jęknęłam wyciągając płytę z odtwarzacza.
-Kobiety tak samo. – dodał Jared. Wsadziłam płytę do szafki i próbowałam się ogarnąć. Chciało mi się kochać. Ostatni. Ostatni raz.
-Jared. – jęknęłam. Zobaczyłam w po bokach drogi las.
-Co?- spytał. Umilkłam i zaczęłam się bawić palcami.
-Chcę się kochać. – wydusiłam. Jared szybko zahamował widząc ścieżkę prowadzącą do lasu. Szybko tam wjechał i wyłączył silnik. Rzuciłam się na niego jak na jakieś zwierzę. Szamotałam się z nim przez chwilę aż przeszliśmy na tylne siedzenia. Zdjęłam mu szybko bluzkę i leżał nade mną w samych spodniach. Zdarł ze mnie bluzkę i po chwili siedziałam w samych spodenkach. Nie myśląc za wiele pocałowałam go namiętnie a on złapał moje piersi i zaczął pieścić. Jęknęłam z przyjemności po czym zmieniliśmy pozycje, tak, że siedział pode mną. Rozpięłam mu nerwowo pasek i rozporek. Niczym sportowiec łapiący pałeczkę Jared zrobił to samo i leżeliśmy w samej bieliźnie. Teraz on leżał nade mną a ja szybko zdjęłam mu majtki. On rzucił się na mój stanik. W jego oczach widziałam triumf zwycięstwa i żądzę. Po chwili leżeliśmy nadzy i gdy już miałam go poczuć przystanął.
-Wyrzuciłaś wszystkie gumki. – wydyszał.
-Nie prawda. – z kieszeni spodenek wyciągnęłam jedną jedyną żółtą gumkę. Jaredowi oczy się zaświeciły i szybko rozerwał opakowanie po czym ją nałożył. Wyłam z rozkoszy czując go we mnie i wbijałam paznokcie do pleców. Nagle usłyszałam Limp Bizkit.
-Włączyłeś radio? – zdyszana zapytałam.
-Lubię tą piosenkę. – odpowiedział patrząc mi  w oczy. Całował mnie namiętnie i pieścił mi piersi. Gdy nadszedł mój ulubiony moment dałam mu przyjemność w postaci malinki na szyi. Patrzał na mnie uśmiechnięty i tak kochaliśmy się przez długie godziny na tylnym siedzeniu. Był bardzo delikatny ale czułam jego męskość w swoim ciele. Jęczałam z przyjemności wykrzykując jego imię gdy dał mi przyjemność. Sam przeżył cudowny orgazm i złapał mnie mocniej za piersi dając mi równocześnie czerwone znaki na nich. Dusiłam się z przyjemności, po prostu nie mogłam znaleźć powietrza, bo i tak cały czas mnie całował. Auto rytmicznie się ruszało co dało nam trochę adrenaliny. To był mój najlepszy seks w całym zasranym życiu. Po wszystkim pocałowałam go namiętnie a on leżał sobie przytulony obok mnie.
-Jako przyjaciele. – uśmiechnął się.
-To było wspaniałe..– pocałowałam znów jego usta.
-Też tak sądzę. – szepnął. Leżeliśmy tak w bieliźnie może z godzinę, może z 10 minut, a może z 4 godziny. Ptaki ćwierkały, w oddali słyszeliśmy przejeżdżające auta. Spokój, cisza, jego oddech i dotyk. To czego potrzebowałam.
-Kochasz mnie? – spytał uśmiechając się dziwnie.
-Leto, nie wkurwiaj mnie..– pokazałam mu język który po chwili zamknął w swoich ustach. Ubrałam się w ciuchy i wyjechaliśmy na autostradę. Jechaliśmy może z 6 godzina aż dojechaliśmy do północnej Dakoty. Czekało nas może z 230 kilometrów ale stanęliśmy przed jakimś hotelem. Tutaj mieli wiele wolnych miejsc ale i tak wzięliśmy wspólny pokój. Jay zadzwonił do Amy mówiąc gdzie jesteśmy a ja wzięłam piżamę z walizki i poszłam do łazienki. Po kąpieli weszłam do łóżka i spojrzałam na telefon. Miałam wiadomość od mojego starego kolegi, który robił karierę w koszykówce. Jared dołączył do mnie w majtkach i przytulił mnie. „Przenoszę się do Los Angeles, co byś powiedziała na spotkanie? Tom”
-Co to za pajac? – spytał Jared odczytując ją ze mną.
-Taki jeden.. poznałam go na studiach.. zostawiłam go, ale nadal się kolegujemy. – uśmiechnęłam się po czym dodałam – Jay, muszę sobie ułożyć życie. Jak to sobie wyobrażasz? Jesteś z Amy i przychodzisz do mnie nocami i się kochamy?
-No. – zaśmiał się.
-Nie, to nie może być tak. Jeżeli ją kochasz to oświadcz się jej, zrób dziecko.. korzystaj z życia!
-Ale może nie chcę z nią.. Tylko z tobą.- uśmiechnął się.
-Chcesz z nią, tylko o tym nie wiesz. Nas łączy tylko seks.- odwróciłam się do niego plecami ale przyciągnął mnie do siebie.
-Wcale nie. Kocham cię. A ty mnie. To nas łączy.
-Nie kochasz mnie. Wmawiasz sobie.
-Wcale nie. Jak mam ci udowodnić? – podniósł brew do góry.
-Jay, poza seksem, jesteśmy przyjaciółmi, tak? Kocham cię jak brata i czasami sobie ulżymy wspólnym kochaniem. To tyle.
-To mnie zabolało. – jęknął po czym oczy mu się zaszkliły.
-Błagam, nie rycz. Kocham cię, kocham. Ale jestem twoją przyjaciółką. – uśmiechnęłam się po czym widząc, że nie ma dobrego humoru postanowiłam mu go poprawić.
-Zaczekaj tu, dobrze? – uśmiechnęłam się. Sięgnęłam do walizki po mój strój i kosmetyczkę. W łazience spojrzałam na swoją piżamę. Były to pończochy i seksowny strój do sypialni. Cały był ciemno czerwony. Uwydatniał mi piersi a na tyłku miałam stringi. Pokazywał mi fragment brzucha. Do majtek przyczepione były pończochy w ciemne wzory. Przejechałam szminką po ustach i przeczesałam włosy. Potem trochę je poszarpała i szybkich ruchem otworzyłam drzwi. Gdy Jared mnie zobaczył zaczął się krztusić.
-Chodź tu. – rozkazał. Tak zrobiłam i po chwili kochaliśmy się, tym razem trochę mocniej. Rankiem przebrałam się w normalne ciuchy a Jaredowi uśmiech nie schodził z twarzy.
-Uspokój się. – syknęłam.
-Podobał mi się ten twój kostium. – pokazał mi język.
-Wiem. – odpowiedziałam. Klucze oddaliśmy w recepcji i po paru minutach jechaliśmy już w stronę Winnipeg główną autostradą. Czułam się szczęśliwa. Po 2 godzinach byliśmy już w Winnipeg a wieżowiec w którym byli wszyscy już był widoczny.
-Dzięki za jazdę. – powiedziałam i pocałowałam przed hotelem w policzek.
-To ja dziękuję. Bardzo przyjemna.. – uśmiechnął się głupio. Chwilę później Amy rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.
-Przepraszam. I dziękuję, że wróciłaś.- uśmiechnęła się gdy  końcu mnie puściła.
-Nie ma sprawy. –odpowiedziałam jej uśmiechem. Na górze wszyscy powitalni mnie mocnymi uściskami.
-Nudno było bez ciebie.- zaczął Shannon.
-Wiem, ale dzisiaj idziemy na imprezę, i to nadrobię. – zaśmiałam się.
-Masz to jak w banku. Przyjdzie mój nowy kolega, ma na imię Jack i pewnie ci się spodoba. – Shannon dziwnie gestykulował.
-Przystojny? – spytałam.
-Nie wiem, sama musisz osądzić. – powiedział.
-Już się nie mogę doczekać. Gdzie mam pokój? – spytałam.
-Chyba 433. – Shann poszperał w kieszeni i wyciągnął z nich klucz. Przytulił mnie mocno łamiąc mi chyba parę żeber.
-Tęskniłem.
-Wiem. – pokazałam mu język po czym udałam się do swojego pokoju. Było mniejsze niż zwykle ale wystarczało. Mieliśmy tu zostać około 4 dni, bo chłopaki mają 2 tygodniową przerwę po czym znów ruszając w trasę. Mieliśmy pozostać tu na te 4 doby po czym wrócić do Los Angeles. Przebrałam się w świeże ciuchy po czym usłyszałam pukanie do drzwi. 


Stali w nich czterej mężczyźni, z czego jednego nie znałam. Nogi mi się ugięły gdy ujrzałam jego twarz. Zmierzwione czarne włosy, niebieskie oczy, cudowne kości policzkowe i szeroki uśmiech., Był ubrany w niebieskie spodenki, adidasy oraz koszulkę z nazwą zespołu metalowego.
-Jack. – podał mi rękę.
-Ramona. – jęknęłam.
-Idziemy na imprezę, idziesz co? – zaśmiał się Shannon. Jared i Tomo patrzyli na to dziwnie.
-Eee.. a idzie jeszcze jakaś dziewczyna? – spytałam z nadzieją w głosie.
-Pewnie, jeszcze Amy.
-Aha, to spoko. Ubiorę Tylko buty. – schyliłam się po nie tyłkiem do nich i czułam na nim ich spojrzenia – gotowa! – zaśmiałam się. Amy dogoniła nas przed windą. Miała na sobie tą niebieską suknię co ostatnio, ja natomiast postawiłam na obcisłe spodenki i żółtą tunikę. W samym klubie, który znajdował się parę ulic dalej, panowała już pijacka atmosfera, więc poszukaliśmy czegoś normalniejszego. Znaleźliśmy wielki klub przy skrzyżowaniu w którym wszyscy tańczyli a DJ puszczał kawałki. Od razu weszłam na parkiet z Amy i spędziłyśmy na nim może z 20 minut gdy doczepił się do mnie Jack.
-Skąd jesteś? – spytał tańcząc obok.
-Z Los Angeles. –odpowiedziałam. – a ty?
-Z Winnipeg. Ale będę teraz z wami pracował, jestem sekretarzem Shannona.
-Takim jak Emma dla Jareda? – podniosłam brew do góry.
-Coś w tym stylu. – zaśmiał się. Tańczyłam z nim aż dotknął moich bioder. Pozwoliłam mu na to, choć nie miałam ochoty na nic więcej. Usiadłam przy barze obok Shannona.
-No i jak ci się podoba Jack? – spytał popijając piwo.
-Przystojny. Ale nic poza tym.
-Może jakbyś z nim więcej porozmawiała? – spytał. Zamówiłam krwawą Mary po czym wróciłam do rozmowy. – zobaczy się.
Porozmawiałam z nim chwilę, aż dosiadł się do mnie Jack. Shannon szybko zniknął na parkiecie.
-Masz chłopaka? – spytał wprost.
-Nie. – zarumieniłam się.
-Nie możliwe. Taka śliczna dziewczyna musi mieć faceta. – zaśmiał się.
-To raczej skomplikowane. – pokazałam mu język. Nie mogłam mu powiedzieć, że kocham się z moim przyjacielem. Rozmawiałam z nim i chyba wyczuł, że nie mam na nic więcej ochoty, więc gadał bez żadnej napinki. Okazało się, że urodził się w Los Angeles ale wychował we Francji. Tam studiował historię sztuki i poznał Shannona na koncercie. Zaprzyjaźnili się po czym ten stał się niedawno jego asystentem. Dziwiłam się, Shan chciał pewnie jakąś długonogą blondynkę, a nie faceta. Ale kto zna tego wariata? Jack i ja napiliśmy się czegoś i tak drink po drinku zbliżał się do mnie. Po chwili nasze usta się połączyły i zaczęliśmy się namiętnie całować.
-Chcesz się pieprzyć? – spytał a jego pijacki oddech mnie nieco odurzył.
-Pewnie. – zaśmiałam się. Wziął mnie za ręce po czym biegliśmy do hotelu. Jak się okazało, nasza grupa też to robiła. My jednak wyminęliśmy ich w drzwiach i ruszyliśmy do hotelu szybkim krokiem. Nawet nie patrzałam na Jareda. Na górze już mnie rozbierał i kładł na łóżku. Świat mi wirował, czułam się pijana. Po chwili poczułam go w sobie. Był bardzo drastyczny i szybki.
-Wolniej.. – jęknęłam ale nie zrobił tego i dalej brutalnie to robił.
-Wolniej, kurwa..- jęknęłam głośniej. Spojrzał na mnie wściekły po czym mocno złapał za nadgarstki. Jęknęłam z bólu, co uznał za jęk przyjemności i przyśpieszył. Gdybym nie była pijana zapewne by mnie to bolało i bym się sprzeciwiła, ale niestety alkohol był doskonałym znieczuleniem na te silne pchnięcia. Leżałam i zupełnie pijana i nieobecna dawałam mu się pieprzyć. Wreszcie przestał i z głośnym pijackim rechotem wyszedł z pokoju. Ja upadłam na ziemię gdzie wybuchnęłam śmiechem.
-Łohohohoho.. ale mnie bzykał, nie no to nie możliwe!  - zaśmiałam się tubalnie i na powrót zaczęłam się turlać ze śmiechu na ziemi. Nie wiem jakim sposobem (możliwe, że przez drzwi, choć to nie zbadane..) Jared znalazł się w pokoju. Jego twarz wydawała się obrzydzona moim stanem upojenia alkoholowego.
-Jake.. nie.. jak on miał na imię? – zarechotałam – Ah, Jack! Jack.. on Jared, Jake, Jack, Jared, Jack..
-Pijaczko, o co ci chodzi?! – ryknął.
-Jack, tak? No więc Jack dosypał mi czegoś do piwa i się z nim bzykałam! Ha!!
Wybuchnęłam śmiechem i turlałam się pod nim ze śmiechu. Po chwili również płakałam ze śmiechu.
-Jesteś pewna? – warknął zaciskając pięści.
-Muahahaha… ale było rżnięcie!  - zawyłam – łahahaa.  
-Rzeczywiście. – wycedził. Podniósł mnie z ziemi i położył delikatnie na łóżku. Ja wtuliłam się w niego i uczepiłam jego szyi ale ten z kolei odsunął mnie od siebie.
-Gdzie idziesz? – jęknęłam niezadowolona- chcę się teraz z tobą dupczyć!
-Idę komuś obić mordę. – syknął wybiegając z pokoju. Zrozumiałam, że tych trzech kolesi, czyli Jack, Jared i Jake mają przerąbane. No i dobrze im tak!


"But my dreams they aren't as empty
As my conscience seems to be
I have hours, only lonely
My love is vengeance
That's never free 

Ale moje marzenia nie są tak puste
jak wydaje się być moje sumienie
Przeżyłam godziny samotności
Moja miłość jest zemstą
która nigdy nie będzie wolna"

~*~  
Chciałabym Wam przedstawić wszystkie moje Nicki  którymi posługuję się na codzień gdy naprawdę mi się nudzi. Podczas gdy moim typowym jest Ramona, to swoje jakże inteligente komentarze mogę podpisywać również: Ramonka, Ram, Rammy, Ramka, Ramoneczka, Ruda z Marsa, Ryba na wodzie, Ready albo po prostu Ruda. Błagam, zostawcie swoje zniesmaczone miny dla siebie, czasami naprawdę boli mnie głowa. Co do rozdziału.. wyjątkowo znalazłam dzisiaj czas na wejście i zaaktualizowanie tego badziewia, mam nadzieję, że nie zapomnieliście jak się mają nasi bohaterowie. Rozdział edytowałam z 100 razy, wydawał mi się aż tak koszmarny, że na początku zeszłam. Potem trochę uciełam, bo i tak jest długi, troszkę dodałam i wreszcie zmieniłam te denne dialogi na bardziej denne, specjalnie dla Was. Jak to się mówi "Jaki piekarz taki chleb".. czy jakoś tak.. chyba nie ma takiego.. nie ważne! Dziękuję za komentarze, czekam na taki ZŁYYYY komentarz, który wgniecie mnie w ziemię i zmiesza z błotem, przecież tego badziewia ledwo się czyta! Tak czy inaczej jestem w szoku, nie sądziłam, że będę miała nawet 100 wejść a tu proszę, już 3 zera na koncie . I te linki do mojego bloga! WTF? Dziękuję i obiecuję, że jeżeli przebrniecie przez ten gniot i parę innych to wreszcie czeka Was coś wartościowego i inteligentnego, nie to denne badziewie.
Aha, zapomniałabym.
Scena łóżkowa - moja wyobraźnia pracowała wieki i oto co powstało. Chleb sparciały, śmierdzący, z grzybem w środku. Tak samo w jakim stanie jest piekarz.
One more thing - usunęłam scenę wypadku - zbędna i niepotrzebna.
Cheers.
Za wszelkie usterki przepraszam. Nie chciało mi się poprawiać.

10 komentarzy:

  1. "-Czekaj, może go zdubbinguję! – zaśmiał się Shann – uważajcie..
    Przybrał poważny wyraz twarzy i po chwili zaczął piskliwym głosem.
    -Sam, skończyły nam się prezerwatywy!!!"
    spadłam z krzesła i nie wstałam!! xD dokładnie sobie to wyobraziłam!! xD no rozdział mega! tu zdradziła przyjaciółkę! Jared jej mówi, że ją kocha. na końcu gwałt.. wiele się dzieje ;D ale mi nie przeszkadza xDD czekam na więcej :DD pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto, co ty pierdolisz ?! że jaki gniot ja się pytam ?! to najlepszy rozdział jaki napisałaś dotąd :D nie, oczywiście że nie chodzi mi o scney łóżkowe. no przecież mówię,że to nie dlatego !^^^^ Shannon mnie totalnie rozpieprza, to już pominę... "Sam skończyły nam się prezerwatywy!" - bezcenne :D czekam na następny !
    pozdrawiam :)
    the-struggle.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze, że mogę dodać komentarz. Tego rozdziału nie przeczytłam jeszcze, ale to zzrobię. Informuj mnie o nowoościach, bo spodobało mi się twoje opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Seks, seks, seks, podróż, seks, seks, impreza i co? GWAŁT! Moja ty "Rybo na wodzie"! Rozdział cuuudoo. Serio! Zadnych ZŁYYYCH komentarzy nie będę pisać. Cud miód i orzeszzzki. Shannon mnie kiedyś rozpieprzy. "-Sam skończyły się nam prezerwatywy" Spadła z fotela, a fotel za mną.Zachaczyłam nogą i teraz mam wielkiego siniaka na nodze!Czekam na następny!Jak byś chciała na moim blogu Beautiful Lie jest rozdział 8. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu leżę i kwiczę. Nie jestem w stanie nic powiedzieć innego jak tylko: kurwa mać, ja pierdolę i tak dalej. Ómarłam i długo nie wstanę z martwych... Genialnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. "Pomyśleć, że następnego dnia Tomo kroił na tym blacie kanapki." gdy to usłyszałam dostałam ataku śmiechu, później byłam bliska płaczu. Nie wiem jak ty to robisz ale to jest genialne! I te sceny łóżkowe... - świetne. I wcale nie nazwałabym tego badziewiem, czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu zebrałam się, żeby zajrzeć na ten blog, bo reklamowałaś się u mnie. Nie wiem, jak długo piszesz, o stylu na razie nic nie będę mówić, bo w tej chwili nie o niego mi chodzi. Opowiadanie jak dla mnie jest za mało spójne, akcja toczy się za szybko, bo np. piszesz o wypadku i za chwilę już coś innego. Za mało realizmu w tym wszystkim. Wiem, że to ma być fikcja, ale powinna być napisana płynnie i przejrzyście. Tu mi tego brakuje. Poza tym nie podoba mi się to, że Jared mówi, że kocha tą Amy, za chwilę idzie do Ramony i mówi jej to samo. Sorry za porównanie, ale zalatuje mi tu Modą na sukces. Są powtórzenia, ale to jak wszędzie ( u mnie też są). Podobały mi się opisy zbliżeń, choć jak dla mnie za krótkie i mało szczegółowe ( w tym temacie lubię, gdy opis jest długi i pełny szczegółów). Niektóre sytuacje śmieszne, ale ogólnie póki co opowiadanie moim zdaniem mogłoby być lepsze. Z takim stylem, jaki prezentujesz, jeśli byś spróbowała inaczej to napisać, mogłabyś pewnie stworzyć coś dobrego. Mam nadzieję, że nie uraziłam, bo nie o to mi chodziło, po prostu chciałam wyrazić swoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba twój styl piania. Opowiadanie jest ciekawe i zachęcające. Życzę jeszcze więcej pomysłów i weny!
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, tekst Shannona z prezerwatywami, po prostu zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bu, zgwałcił ją :( Jared, skoro ją kocha, powinien coś jemu zrobić. Na stos!

    OdpowiedzUsuń