środa, października 19

3."Przechowaj nas!"

Obudziło mnie czyjeś szturchanie w ramię. Zmrużyłam oczy podirytowana.
-Ram, właśnie jesteśmy w Atlancie. Ubieraj się, wyśpisz się już w pokoju hotelowym. –  Amy uśmiechnęła się do mnie. Od razu przypomniałam sobie co się stało i jak zdradziłam swoją przyjaciółkę. Zmusiłam się na uśmiech i przebrałam w luźne spodnie i żółty t-shirt. W łazience ogarnęłam swoje włosy czesząc je dokładnie po czym wiążąc z kucyk zostawiałam parę kosmyków w spokoju. Nałożyłam delikatny makijaż i pomalowałam usta lekką szminką. Czułam się dziwnie. Jakbym.. odżyła. Ten rok był rokiem straconym, całowanie jest takie dobre.. Ogarnęłam jeszcze raz swój wygląd w lustrze i wyszłam z łazienki. Jak ja mu spojrzę w oczy? Weszłam do pokoju wspólnego gdzie już wszyscy siedzieli. Jared posłał mi dziwne spojrzenie po czym wrócił do Amy.
-Atlanta. Nigdy tu nie byłam. – powiedziałam.
-Żałuj, jest tu naprawdę super. – zaśmiał się Shan. – byliśmy już tu wiele razy, jak chcesz to mogę cię oprowadzić.
-Pewnie. – odpowiedziałam. W kuchni wzięłam zielone jabłko i skonsumowałam je szybko. Widząc blat na którym siedziałam wczoraj ogarnęły mnie dziwne dreszcze. Wróciłam do nich i po 20 minutach autobus zdołał znaleźć się już pod hotelem. Okazał się wielkim wieżowcem, a same pokoje mieliśmy na jego szczycie. Winda pomieściła nas wszystkich ale nie uszło mojej uwadze jak Jake świdrował mnie wzrokiem. Dostałam pokój obok nich. Shannon i Tomo mieli pokoje z drugiej strony. Tymczasem na korytarzu obok naszego pokoju stała oparta nonszalancko o ścianę drobna dziewczyna ze zmęczeniem wypisanym na twarzy.
-Emma! – Jared ją przytulił – Ramona, Amy, to jest moja prywatna asystentka. Nie jechała z nami z Los Angeles, bo mieszka teraz w Atlancie. Jak narzeczony? – spytał z udawaną troskliwością.
-Świetnie. Miło mi was poznać. – odpowiedziała miło uśmiechając się do nas. Jej pokój znajdował się pomiędzy pokojami Tomo i Shannona. Ja weszłam do swojego pokoju zupełnie zszokowana. Było ogromne, wszędzie wielkie okna, kanapy ze skóry i jeszcze to wielkie łóżko małżeńskie. Przemyłam twarz wodą po czym dostałam nagle sms-a. „Przyjdź do mnie za godzinę. J.” Czego on jeszcze chce? Westchnęłam i rozłożyłam się na swoim łóżku. Już jutro mieli koncert a to wszystko się tak pomieszało. Wczorajszy wyskok Jareda… Amy i jej uśmiechnięta twarz.. Pierwszy raz w całym swoim pieprzonym życiu znalazła kolesia jej marzeń a ten musi się rzucać na mnie. Co za… Chcąc odreagować sięgnęłam do walizki i włączyłam Linkin Park.  Słysząc wybitne krzyki wokalisty od razu zapomniałam o otaczającym mnie świecie. Po godzinie wyszłam z pokoju i ruszyłam w poszukiwaniu Jareda.
-Shannon!- krzyknęłam widząc perkusistę wychodzącego z pokoju – gdzie znajdę Jareda?
-Tutaj. – wskazał na drzwi obok.
-Twój brat kazał mi do siebie przyjść. O co mu może chodzić?- zapytałam.
-Wiesz.. – podrapał się po szyi a na ustach malował się łobuzerski uśmieszek – chyba istnieje tylko jedna opcja...
-Bardzo śmieszne!  Czy wszyscy Leto są zboczeni? – warknęłam.
-Tylko ci dwoje, których znam. Ale tak serio to nie mam pojęcia o co mu mogło chodzić. – wzruszył ramionami.  Pożegnałam go po czym weszłam do pokoju. Był prawie taki sam jak mój. Na ścianach panowały te same tapety, nawet meble znajdowały się w tych samych miejscach. Jedynie rzeczy mieszkańca odróżniały ten pokój od pozostałych. Pod ścianą stało łóżko, na którym leżały szczątki jego ubrań. Zapewne oszczędzał na potarganych koszulach, bo wcześniej rozdarły mu je fanki, i dodatkowo dziury w odzieży odsłaniały jego fizyczne walory. Co za oszczędności! Obok duża szafa, z którą Jared chyba nie zdążył się zapoznać. Naprzeciwko komoda z wyłączonym telewizorem, telefonem i innymi rzeczami.
-Jestem. – powiedziałam rozglądając się po pomieszczaniu. Pod oknem na stoliku stał laptop z którego wydobywała się dosyć głośna muzyka. Usłyszenie mojego głosu było dodatkowo mniejszą szansę, bo z łazienki wydobywał się fałsz Jareda. Zajrzałam do środka przez niewielką szparę w drzwiach. Liczyłam na ujrzenie go w postaci „jak natura chciała” ale niestety miał w pasie zapięty ręcznik. Stał przed lustrem i poruszając się w rytm muzyki próbował jednocześnie śpiewać i myć zęby. Opadłam na wolne łóżko i wydarłam się:
-Koniec fałszowania, wyłaź!
 Wyskoczył zdezorientowany z łazienki ze szczotką w dłoni.
-Coś masz na ustach. – roześmiałam się ujrzawszy resztki pasty do zębów na jego ustach. Wrócił na chwilę do łazienki po czym znów pojawił się naprzeciwko mnie, wytarł twarz ręcznikiem i rzucił go na krzesło. Wszystko byłoby okej gdyby nie zasłonił się tylko hotelowym ręcznikiem.
-Co ty tu robisz? – zapytał przyciszając muzykę i opierając się arogancko o komodę. Patrzyłam lekko oczarowana jego gołą klatą ale starałam się tego nie okazywać.
-Masz aż takiego Alzheimera? Napisałeś mi sms-a. – odpowiedziałam zakładając nogę na nogę.
-Więc jak tu weszłaś?
-Wyrzeźbiłam drzwi przepychaczem. – przewróciłam oczami – Widziałam się z Shannonem i mnie wpuścił!
-I tak sobie po prostu weszłaś i rozłożyłaś się na moim łóżku?- podniósł brew.
-Masz problem ze wzrokiem? Czas do okulisty. – westchnęłam oschle.
-A gdybym był nagi?
-Sądzisz, że nie widziałam nigdy nagiego faceta? Chyba nie różnią się bardzo od ciebie. No, chyba że coś ukrywasz.. – spojrzałam na niego chichocząc – ubierz się lepiej..
-Nie mów, że ci przeszkadza! – wyprostował  się i uśmiechnął łobuzersko.
-Ostatecznie może być.- odpowiedziałam.
-Ja też tak myślę.. – wyszczerzył zęby jak ostatni debil.
-Nie wątpię. – westchnęłam widząc jak ogląda się z uwielbieniem z każdej strony – Narcyz. – pokręciłam głową.
-Lepiej byłoby mi tylko na tobie.  – zrobił krok w moją stronę.
-Chciałbyś. – odepchnęłam go lekko nogą.
-Nie zaprzeczę. A jakbym spróbował?
-Nie odważysz się. – odpowiedziałam zdecydowanie. Z jednej strony uważałam, że tylko ze mną pogrywa i to jakaś gra, ale nie znałam go na tyle by stwierdzić czy to aby na pewno prowokacja, a nie może czysta prawda..
-Jesteś tego pewna?- podszedł jeszcze bliżej i stanął szeroko w taki sposób, że moje nogi znajdowały się pomiędzy jego. Oparł się wyprostowanymi rękami na łóżku, kładąc je na wysokości mojego mostka. Znajdował się centralnie nade mną. Najgorsze w tym było to, że ręcznik ledwo trzymał się na jego biodrach. Jeszcze sekunda a zobaczę czy na pewno jest mężczyzną. Coś w mojej głowie walczyło ze sobą. Z jednej strony moja zła i diabelska strona aż krzyczała „SKACZ NA NIEGO I WIŚTA WIO!!!” ale ta druga, dobra, spokojna, cicho mówiła do ucha „Bądź opanowana, czekaj na jego ruch ale jeżeli zrobi ich za dużo po prostu walnij go w ten piękny dziób!”.
-I co teraz? – zapytałam. Gdy uśmiech zaczął znikać z jego twarzy, a zamiast tego Jared zaczął studiować moją twarz sunąc wzrokiem od moich włosów, przez oczy, aż po usta i biust zaczęłam mieć spore wątpliwości czy to na pewno tylko gra.
-Wiesz.. – zbliżył swoją twarz jeszcze bardziej.
-Ej, stary, jest u ciebie Ramona? – nagle drzwi uderzyły o ścianę, na co Jared szybko odskoczył, siadając obok mnie. Do pokoju wpadł Tomo – co tak siedzicie? – zapytał stając naprzeciwko nas.
-Siedzimy sobie, nie widać? – Jared jak gdyby nigdy nic machał nogą – Siedzimy i rozmawiamy.
-A ty nie mógłbyś rozmawiać ubrany?- chwycił z komody spodnie i rzucił w jego stronę.
-Nie, bo Ramona lubi, kiedy wyglądam właśnie tak – spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Spierdalaj! – pchnęłam go, aż spadł z łóżka. Wstałam do Tomo, który trzymał w dłoni papierową torbę.
-Przecież sama mówiłaś, że ci się podoba! – krzyknął Jared wstając z podłogi na co ja tylko postukałam palcem w czoło dając mu do zrozumienia co o tym myślę.
-Dobra, przyszedłem tylko po to – zaczął Tomo biorąc butelkę coca coli stojącą na rogu po czym bez słowa wyszedł.
-To czego ode mnie chciałeś? – spytałam kładąc ręce skrzyżowane na piersiach.
-Tam na łóżku? – odwrócił się i się roześmiał – widzę, że nie masz wiadomości o relacjach damsko męskich!
-Nie potrzebuję żadnych wiadomości, zboczeńcu! – syknęłam grożąc mu palcem – powiesz mi w końcu po co miałam tu przyjść?!
-Słuchaj, chcę pogadać o tym co się wczoraj stało.- zaczął i sięgnął po grzebień do włosów.
-No słucham. To ty zacząłeś. – syknęłam.
-To był impuls, chcę być z Amy i proszę, nie mów jej tego..
-Nie zamierzam, wtedy bym ją straciła. Ale ty- znów zagroziłam mu palcem – lepiej ty przystopuj, Leto, bo z tego co widzę, to robisz same kroki w moją stronę!
-Sorry.. – podrapał się po głowie – co mam poradzić. – zaśmiał się.
-Lepiej coś poradź, bo jeśli nie, to zrobię ci z dupy jesień średniowiecza!
-Dobra, dobra, mała.. Nie wciskaj mi tu cytatów z Pulp Fiction!
-Nie nazywaj mnie „mała” ! – syknęłam.
-Bo co? – uśmiechnął się łobuzersko.
-Mam dosyć ciebie i twojego zasranego zachowania. Bądź mężczyzną i zdecyduj się czy chcesz Amy, bo na razie pokazujesz, że nie masz jaj! – powiedziałam pół szeptem. Jared zrobił dziwną minę.
-Skoro tak dbasz o Amy, to czemu wczoraj nie przerwałaś? – spytał podnosząc brew do góry.
-Jesteś bezczelny! – wydarłam się i zamknęłam z hukiem drzwi do jego pokoju. Byłam cała czerwona gdy wpadłam na Amy.
-Twój facet jest beznadziejny! – ryknęłam po czym zamknęłam się w swoim pokoju. Brakuje mi teraz gitary.. gitary.. Przypomniałam sobie, że Tomo gra na gitarze, więc musi ją mieć! Szybko pobiegłam do jego pokoju i nerwowo w nie zapukałam.
-Co?- spytał widząc moją zdesperowaną twarz.
-Muszę zagrać, błagam, daj mi gitarę, bo zaraz zwariuję. – powiedziałam nerwowo bawiąc się palcami. Wpuścił mnie do swojego pokoju i zniknął na chwilę w swojej sypialni. Jego pokój był bardziej ogarnięty, nie było nigdzie porozrzucanych ubrań ale za to ujrzałam sporą liczbę puszek po coli. Tomo wyszedł uśmiechnięty z sypialni trzymając w rękach biało-czarną gitarę elektryczną i wzmacniacz. Zrobiłam wielkie oczy.
-Tomo, jesteś wielki. – uśmiechnęłam się do niego. Wzięłam wzmacniacz i podłączyłam do prądu.
-Mogę tu zostać?- spytałam siadając na kanapie.
-Pewnie, będę w łazience. – powiedział, po czym odwrócił się idąc do łazienki. Oparłam nogi o ścianę i zaczęłam grać Metallicę.
-Co za pieprzony debil.. – mruczałam pod nosem gdy do pokoju wpadł ów debil.
-Tomo, nie ma u ciebie tego wulkanu.. – Jake wpadł do pokoju i zobaczywszy mnie patrząca na niego do góry nogami wybuchnął śmiechem.
-Z czego rżysz? – warknęłam. Byłam tykającą bombą.
-Z tego, że rozkładasz się każdemu z nas w pokoju po czym udajesz niedostępną.
-Jake, powiem ci jedno słowo: wypierdalaj, jestem tutaj po to, by od ciebie odreagować.
-Mała, przestań w końcu tak kląć i mnie obrażać! – zagroził mi palcem – ja cię nie wyzywam od suk i dziwek!
Wściekła odłożyłam gitarę i wstałam z kanapy.
-Ja mam powód żeby cię tak nazywać! – podeszłam do niego – spierdalaj!
Leto nie wytrzymał i syknął:
-Przestań…
-Bo co? Chcesz się bić?! – popchnęłam go na drzwi. Zrobił zszokowaną minę.
-Ty jesteś pojebana!- krzyknął po czym podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki mocno.
-Ała! – syknęłam z bólu – puszczaj, debilu! To boli!
-Przeproś mnie za te wszystkie przekleństwa. – powiedział i siłą położył mnie na kanapę. Oplułam mu twarz po czym zaczęłam się z nim szarpać. Gdy byłam mała uwielbiałam się bić z chłopakami ale i z dziewczynami. Ciągnęłam ich za włosy i popychałam ale to było dawno a teraz stał przede mną dorosły, całkiem umięśniony mężczyzna.
-Jak ci pokażę, że potrafię się bić. – syknęłam po czym rzuciłam się na niego. Zaczęliśmy się szarpać za włosy, turlaliśmy się na podłodze kopiąc i szarpiąc. Wcale mnie nie bił, wydawał się raczej świetnie bawić. Próbował tylko trzymać mnie za ręce chcąc obronić się przed moimi pięściami. Zaczął się śmiać a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
-I co, przeprosisz?- spytał uśmiechając się szeroko.
-Spadaj. – syknęłam po czym zaczęłam go ciągnąć za włosy, który z kolei zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się pod jego dotykiem na moim ciele. Uderzyłam go w brzuch i na chwilę jęknął. W odwecie zaczął mnie ciągnąć za włosy.
-Co tu się kurwa dzieje?! – Tomo wyszedł w ręczniku z łazienki. Szybko odepchnęłam od siebie Jareda.
-Biliśmy się, nie widać? – powiedział Jared uśmiechając się. Tomo postukał się w czoło po czym podszedł do szafy po ubrania.
-To już sobie wyjaśniliśmy. – syknęłam do Jareda po czym wyszłam z pokoju.
-Ale ty jesteś słaba. – Jared dogonił mnie i szedł obok mnie.
-Jasne, krzyczałeś z bólu, tak cię biłam. – pokazałam mu język.
-Gdybym tylko chciał to sama by błagałaś o litość.
-Pewnie, chyba załaskotałbyś mnie na siłę. – syknęłam.
-Jeżeli chcesz to możemy to powtórzyć! – zagroziłam mu palcem. Spojrzał na mnie jednoznacznie ale zacisnęłam zęby by nie rozwalić mu tej przystojnej buźki.
-Za kogo się uważasz? Myślisz, że jak masz ładną facjatę i parę operacji plastycznych na koncie to każda laska wskoczy ci do łóżka? Mówię ci od razu: ze mną jest inaczej.
-Kto powiedział, że chcę żebyś tam wskakiwała? Ty tam sama ze mną wejdziesz.. – przegryzł wargę tak cholernie seksownie, że gdybyśmy nie stali na korytarzu, to skończyłoby się na jednym.
-Trzymaj się ode mnie z daleka. – wycedziłam przez zęby.
-Ha! – syknął odchodząc do mnie – zaczerwieniłaś się! Punkt dla mnie!
-Co za… - syknęłam znalazłszy się w pokoju. Wcale się nie zaczerwieniłam! Pieprzony zbok...


Za oknem było już ciemno, była godzina 21:00. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Czego? – spytałam otwierając drzwi. Stała w nim Amy z jakimś obcym facetem. Mogłam wywnioskować po jej guście, że ZAWSZE wybierała tych z niebieskimi oczami.
-Błagam, przechowaj nas. – szepnęła nerwowo patrząc na korytarz. Zrozumiałam i wpuściłam ich szybko do pokoju. Oni rzucili się na sypialnie i nawet Amy zdjęła już swój sweter. Usiadłam na kanapie i włączyłam głośno telewizor nie chcąc słyszeć tych jęków. Chciało mi się spać ale jak widać, moje łóżko było aktualnie zajęte. Po godzinie oni dalej nie wyszli i nadal jęczeli.
-Ja pierdole, spać mi się chcę!!! – krzyknęłam poganiając ich. Nagle usłyszałam pukanie. Podeszłam do drzwi i mnie zmroziło. Stał tam Jared.
-Nie ma u ciebie Amy? Nigdzie jej nie mogę znaleźć. – powiedział uśmiechając się. Oparłam się o drzwi. Oni mogą w każdej chwili wyjść!
-Nie ma. – jęknęłam. Jared od razu zobaczył, że kłamię. Chciał przejść przez drzwi, ale zatarasowałam mu drzwi.
-To mój pokój, nie ma tu Amy. – syknęłam. Bez ceremonialnie zepchnął mnie i wszedł do środka. Co robić?!
-Czekaj!- krzyknęłam gdy znalazł się w przedsionku. 5  metrów dalej jego dziewczyna pieprzyła się z jakimś facetem.
-Co? – uśmiechnął się.
-Ja.. może pójdziemy do siebie? – jęknęłam.
-A po co? – spytał uśmiechając się łobuzersko.
-Ja.. ja.. nie wiem, ale tu nikogo nie ma, chodźmy stąd.. – jąkałam się jak debil.
-Przyszedłem po Amy, ona tu jest, tak? – spytał podchodząc do mojej sypialni. Musiałam to teraz zrobić. Przyciągnęłam go do siebie tak, że stykaliśmy się ciałami.
-Nie ma jej. – jęknęłam.
-Jest. – powiedział i nie odsuwając mnie od siebie podszedł do drzwi sypialni. Musisz to teraz zrobić! Jezu.. Jęknęłam i go namiętnie pocałowałam. Stał przy samych drzwiach, gdyby tylko je otworzył ujrzałby swoją dziewczynę zdradzającą go z nieznanym facetem. Usłyszałam jej jęki i położyłam mu ręce na uszach. Patrzał na mnie zszokowany, ja tak samo, aż zamknął oczy i odpowiedział mi wsunięciem języka do ust.
-Ja pierdole.. – jęknęłam po czym on przycisnął mnie do ściany i całował głaszcząc po twarzy. Czułam jego oddech w ustach aż kątem oka ujrzałam jak z drzwi obok nagle się otwierają. Popchnęłam Jareda na kanapę a Amy to ujrzała i szybko zamknęła drzwi. Jared był zbyt zajęty mną by to zobaczyć. Położyłam go pod sobą i dalej całowałam namiętnie.
-Kurwa mać.. – jęczałam gdy zaczął zdejmować ze mnie rzeczy. Muszę to jakoś zrobić, żeby oni wyszli z sypialni a on się ze mną nie przespał!
-Chodź do kibla. – jęknęłam. Zrobił wielkie oczy ale nie oponował, wręcz sam biegł do łazienki ciągnąc mnie za sobą. Tam zdarł ze mnie spodenki.
-Jezu, co ja robię?! – spytał sam siebie całując mój brzuch. Stałam w samej bieliźnie a on klęczał i całował moje ciało.
-Oh, JARED! JESTEŚMY W KIBLU!!! – krzyknęłam jak najgłośniej chcąc by Amy usłyszała.
-No pewnie, ze jesteśmy.. – szepnął zdejmując z siebie bluzkę. Wsunął mi język do ust a ja nagle usłyszałam jak drzwi wejściowe się zamykają. Odepchnęłam go od siebie, zebrałam ubrania i uciekłam z toalety. Sypialnia była w nienagannym stanie, jakby nigdy nic tu się nie stało. Jared zszokowany dogonił mnie i rzucił na łóżko.
-Chcesz to powtórzyć? – spytał łobuzersko.
-Spadaj, nie chcę. Odejdź ode mnie. – powiedziałam ale znów całował mnie namiętnie.
-Przestań! – krzyknęłam i odsunął się jak oparzony.
-Przed chwilą chciałaś..
-Ale teraz już nie chcę. Wynoś się z mojego pokoju! – ryknęłam. Jared otworzył szeroko oczy po czym mruknął wściekły:
-Kobiety!
Zamknął z trzaskiem drzwi i wyszedł z pokoju.
-JA PIERDOLE! – wydarłam się. Zaczęłam kopać we wszystko co możliwe. Uratowałam dupę Amy, ona mi teraz nie wiem jak odpłaci za to. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi. Stała w nich Amy.
-Ramona.. TO BYŁO GENIALNE! – rzuciła się na mnie i przytuliła.
-Wcale nie, musiałam go pocałować.. – przetarłam teatralnie usta.
-Jesteś genialna, gdyby nie ty..
-Już nigdy nie obronię ci tyłka, za drugim razem wynajmijcie sobie pokój, bo on chciał to normalnie ze mną zrobić! Po prostu się na mnie rzucił!
-Wiem, kochanie, już cię tak nie wykorzystam. Ale dobrze całuje, co?
Zaczerwieniłam się.
-No.. – westchnęłam i wybuchnęłyśmy śmiechem. Amy przesiedziała ze mną jeszcze parę minut aż ziewałam całą rozmowę i dała mi spokój. Opadłam wykończona na łóżko i szybko zasnęłam. Obudziłam się dosyć późno. Umyłam się, przebrałam w luźne czarne spodenki i bluzkę z kapturem po czym zeszłam na dół na śniadanie. Na dole wszyscy już jedli, Amy siedziała obok Jareda jakby nigdy nic. Usiadłam obok niego, na moje szczęście tylko tam było wolne miejsce. Jared nie zaszczycił mnie spojrzeniem, żuł swoją sałatkę i nawet nie powiedział ani słowa. Czyżbym uraziła jego męską dumę? Posmarowałam kanapkę miodem i również bez przywitania jadłam swoją bułkę.
-A wy na siebie obrażeni, czy co? – spytał śmiejąc się Shannon. Nikt nie odpowiedział.
-Aha, rozumiem..
Po śniadaniu grupa udała się do pokoi. Siedziałam tępo gapiąc się w ścianę gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Hej, pójdziesz z nami na miasto? – Shannon podrapał się po głowie.
-„Z nami” czyli z kim? – spytałam opierając się o ramę drzwi.
-Wszyscy idziemy. Na miasto.
-Dobra, tylko ubiorę buty.
Nałożyłam na siebie różowe kolorowe trampki po czym zamknęłam drzwi na klucz. Zjechaliśmy windą na dół i ruszyliśmy całą grupą, również z Emmą na miasto. Spacerowaliśmy i wybuchaliśmy śmiechem cały czas, tylko Jared chodził przytłoczony. Usiedliśmy w jakimś barze, jednak chłopaki się oszczędzali, w końcu mieli dzisiaj koncert. Miasto okazało się ogromne, pełne ludzi, samochodów, klubów i sklepów. Przesiedzieliśmy w klubie parę godzin rozmawiając o koncercie i tutejszych fanach. Emma opowiedziała mi jak spotkała Jareda i jak ten się do niej dobierał ale w końcu zrozumiał, że nie ma szans. Teraz się z nim przyjaźniła i przy okazji pomagała mu ogarnąć całą sytuację. On sam jak się okazało, był wielkim perfekcjonistą i „artystą”. Jakoś się w nim tego nie doszukałam. Pomimo wszystko widziałam jak cały czas rozmawiał przez telefon z jakimiś kolesiem z wytwórni. Gdy zrobiło się późno chłopaki wstali i powiedzieli:
-Jedziecie z nami, co nie? – spytał Tomo.
-No pewnie, w końcu po to tu jesteśmy. – zaśmiałam się na co Jared parsknął śmiechem.
-Coś sugerujesz? – syknęłam.
-Nie, nic. – mruknął. Pod hotelem czekał na nas samochód do którego weszliśmy. Zawiózł nas pod sam budynek gdzie czekali już fani. Jak się okazało, większość była to płeć żeńska, większość miała koszulki z triadami bądź tabliczki z napisem „wyjdź za mnie!” Jaredowi od razu poprawił się humor. Gdy chłopaki wyszli z auta fanki zaczęły piszczeć i prawie ogłuchłam. Przywitali się i weszli do budynku. Nas zawieziono na tyły. Gdyby tłumy dowiedziały się, że w aucie są 3 kobiety, z czego jedna jest oficjalnie jego kobietą pewnie by nas rozszarpały. Wysiadłyśmy z tyłu gdzie przeszukali nas ochroniarze. W budynku ciągnęły się masy korytarzy po których przeciskali się setki ludzi. Zobaczyłam 3 drzwi z napisami „JARED LETO” „SHANNON LETO oraz „TOMISLAV MILICIEVIC” Amy bezceremonialne weszła do Jareda. Ja usiadłam na krześle obok bo w końcu nie chciałam tam wejść.
-Ram, właź do nas! – krzyknęła Amy. Posłuchałam jej i weszłam do pokoju Jareda. Okazała się wielką garderobą. Stało tam wielkie lustro oświetlone lampkami niczym w filmie z „Chicago”. Po prawej była ogromna szafa z mnóstwem kolorowych ciuchów i butów.
-Zaraz przyjdzie tu moja trenerka głosu, wyjdziecie? – spytał zdejmując bluzkę.
-A ty musisz się rozbierać, jak ona tu idzie? – syknęłam. Jared posłał mi mordercze spojrzenie po czym obie z Amy wyszłyśmy z jego garderoby. Weszłyśmy do Shannona, który trzymał w rękach pałeczki i walił nimi o stolik.
-Rozgrzewasz się, mięśniaku? – Amy wskoczyła roześmiana na kanapę obok niego.
-No pewnie. – uśmiechnął się szeroko i zaczął podskakiwać – to będzie niezłe show!
-Nie wątpię. – mruknęłam pod nosem. Była godzina 20 a tłumy już zostały wpuszczone do budynku. Krzyczeli, piszczeli i darli się wykrzykując nazwę zespołu. Ścianę obok słyszałam wycie Jareda w różnych tonach. Po 30 minutach wyszliśmy wszyscy z garderoby i ruszyliśmy w stronę sceny. Jared podskakiwał, Shannon walił w niewidoczne bębny a Tomo trzymał już w rękach gitarę i coś grał. Tłumy skandowały aż w końcu kurtyna  opadła a światła włączyły. Pisk, jaki zrobiły dziewczyny, można porównać do tysiąca waleni w ocenie. Chłopaki zaczęli koncert mrocznym i tajemniczym Escape. Potem Night of the hunter, podczas którego każdy w tłumie głośno krzyczał i skakał. Jared zmienił się z istnego diabła : biegał, skakał, darł się, uśmiechał i patrzał na ludzi z radością. Sama zaczęłam po chwili mu wtórować a Amy już dawno podskakiwała. Potem zagrali parę piosenek z ostatniej płyty, następnie zagrali swoje największe hity z Beautiful Lie. Podczas przerw między piosenkami Jared rozmawiał z fanami, żartował, flirtował i śpiewał. W pewnym momencie powiedział:
-Wiecie, nadal nie mogę zrozumieć kobiet.
Fanki zapiszczały ale teraz mężczyźni je przyciszyli głośnym rykiem. Jared parsknął śmiechem:
-Ej, ty! – pokazał na jakąś dziewczynę przy barierce- czy ty się sama rozumiesz?
Fani wybuchnęli śmiechem.
-Nie! – zaśmiała się.
-No właśnie! Dziewczyny, do cholery, nie wiecie czego chcecie!
Faceci ryknęli zgadzając się z nim i nagle jeden wykrzyczał:
-A która ci nie dała?!
Jared skulił się w wybuchu śmiechu na co Shannon zawtórował uderzeniem w bęben.
-Jest taka jedna! – zaśmiał się Jared. Wiedziałam o kogo mu chodzi. Co za debil. Jared porozmawiał jeszcze z fanami gdy spytał:
-Co chcecie usłyszeć?
Ludzie darli mordy krzycząc nazwy ich piosenek. Ostatecznie zagrał akustycznie Alibi, From Yesterday, Savoir, Echelon oraz zaczął The Kill. Nagle przestał i dołączyli się do niego Shannon i Tomo. Tłum szalał gdy Jay wskoczył w tłum i śpiewał na nim. Laski chciały odlecieć gdy jego dotknęły. Istne szaleństwo. Zdarły z niego bluzkę, została mu mała obroża na szyi, która kiedyś była bluzką. Co mnie zdziwiło, również faceci dotykali jego ciała jak szaleni na co wybuchłam tubalnym śmiechem. Miałam ciarki, gdy to śpiewali, to w końcu moja ulubiona piosenka. Potem zagrał jakieś nie znane piosenki, covery i w końcu nadszedł czas na Kings and Queens. Ludzie zebrali się na scenie i zagrali tą magiczną piosenkę cudnie śpiewając chórek. Wzruszyłam się widząc tych oddanych fanów, śpiewających sercem. Po wszystkim Jared, Shannon i Tomo pożegnali się z tłumem. Shan rzucił pałeczki w tłum, Tomo pomachał wszystkim a Jared wylał na dziewczyny swoją wodę na co zareagowały głośnym piskiem. Po wszystkim wsiedliśmy do auta rozbawieni i zmęczeni.
-To było zajebiste! – podnieciła się Amy i usiadła Jaredowi na kolanach by go namiętnie pocałować. Całą drogę robili to, jednak na złość Jaredowi gadałam głośno z Tomo:
-Czyli mówisz, że przyjechałeś na ich casting i powiedziałeś „mam bilet w jedną stronę i jestem najlepszy, więc nie musicie już szukać”?
-Właśnie tak. Nauczyłem się wszystkich piosenek w 4 dni i mogłem z nimi normalnie grać. A ty jakie umiesz ich piosenki? – spytał.
-From Yesterday, Attack, Hurricane, Oblivion i parę z pierwszej płyty. – powiedziałam. Pod hotelem wysiedliśmy z czarnego jeepa i udaliśmy się na górę.
-Gdzie jedziemy teraz? – spytałam Shannona zupełnie ignorując Jareda rozbierającego Amy.
-San Francisco.. jakieś 2000  kilometrów.. – odpowiedział śmiejąc się Shannon.
-Musimy tak przemierzać Stany w dłuż i przesz? Nie mogą wam tak ustawić koncertów, żeby załatwić jeden stan z północy aż powoli na południe?
-Chcielibyśmy tak, ale się nie da. To nie zależy do nas. – odpowiedział Tomo – jedziemy jutro wieczorem. Jeszcze trochę poimprezujemy. – zaśmiał się.
-No pewnie, mam zamiar poderwać jakiegoś wysokiego koszykarza. – rzuciłam sarkastycznie. Jared zaczął kaszleć.
-Kotku, wszystko w porządku? – spytała Amy.
-Coś mi wpadło do gardła. – powiedział odwracając się ode mnie plecami. 


W pokoju hotelowym Tomo poinformował mnie o wypadzie do klubu za 2 godziny. Od razu się umyłam, wyprostowałam włosy i ubrałam obcisłe spodenki oraz czarną koszulkę odsłaniającą mi brzuch. Ubrałam masę kolorowych bransoletek oraz naszyjnik z sercem. Tam był mój ojciec, którego kochałam nad życie. Do kieszeni wsadziłam klucz do pokoju i czekałam przed windą na chłopaków. Wszyscy byli już gotowi na imprezowanie. Wyjechaliśmy windą na sam dół, zauważyłam jak wszyscy byli ubrani. Spodnie, t-shirty i adidasy. Poszliśmy teraz do innego baru, to był akurat prawdziwy klub. Od razu pociągnęłam Amy na parkiet gdzie zaczęłyśmy się seksownie wić.
-Dzisiaj zaszalejemy. – szepnęłam jej do ucha. Chłopaki nam się przyglądali i z zadowoleniem zobaczyłam jak Jared nie potrafi złapać słomki ustami bo na mnie patrzał. Dołączył do nas Shannon i zaczął robić jakieś dziwne ruchy. W klubie było mnóstwo ludzi. Był to wielki klub z DJ’em na górze który ze słuchawkami na uszach miksował płyty. Sam klub był w kolorach czerwieni i czerni. Miał dwa piętra gdzie na każdym był ogromny bar z paroma barmanami. Dalej były małe stoliki bez krzeseł gdzie ludzie stali i popijali różne drinki. W centrum tego wszystkiego ogromny parkiet z kulami dyskotekowymi odbijającymi światła. Światła wirowały w różnych kolorach, gasły i na powrót się włączył. Wiłam się z Amy i Shannonem śmiejąc a Jared nadal nam się przyglądał gadając jednocześnie z Tomo. Amy wróciła do Jareda i zaciągnęła go na parkiet siłą, a ten zrobił jakieś dziwne ruchy przypominające taniec. Wybuchnęłam śmiechem a on pokazał mi uśmiechnięty język. Wiłam się do Shannona śmiejąc się głośno. Nagle ktoś złapał mnie z tyłu i do siebie przyciągnął. Poczułam perfumy Jareda. Amy się zaśmiała i wzięła Shannona do tańca. Ręce Jareda dotykały mi brzucha. Usłyszałam Rihannę i zwariowałam. Odwróciłam się do niego twarzą a on uśmiechał się jak debil.
-Co robisz? – spytałam przegryzając dolną wargę.
-Tańczę. – pokazał mi język.
-Do nazywasz tańcem? – zaśmiałam się. Zrobił krzywą minę ale potem już normalnie tańczyliśmy. Nie dotykał mnie bo dałam mu znać, że nie mam na to ochoty. Nawet nie wypiłam dużo alkoholu, tylko dwa kieliszki Krwawej Mary. Tańczyłam jeszcze z Tomo i Shannonem. Tomo okazał się mistrzem tańca i prawie udusiłam się ze śmiechu. Potańczyliśmy jeszcze z 3 godziny i zmęczeni ruszyliśmy w stronę hotelu. Wróciliśmy bezpiecznie do pokoi i gdy tylko zamknęłam drzwi otworzyła je Amy z nieznanym facetem u boku.
-O nie.. – już chciałam zamykać drzwi gdy Amy siłą weszła do pokoju.
-Błagam! – ułożyłam ręce jakby się modliła.
-To już nie miało się powtórzyć! – jęknęłam.
-Przysięgam, ostatni raz!
Zrobiła słodkie oczy po czym westchnęłam i pokazałam jej ruchem dłoni, że może wracać. Usiadłam na kanapie włączając telewizor i próbowałam nie słuchać jęków przyjemności pochodzących z mojej własnej sypialni. Usłyszałam pukanie do drzwi i niestety nie było w nich judasza, więc powoli otwarłam drzwi do pokoju. Stał w nich debil.
-Amy jest u ciebie, co? – spytał podnosząc jedną brew do góry.
-Spadaj, jestem naga. – skłamałam używając faktu, że wystaje mi tylko szyja.
-Mogę wejść? – spytał uśmiechając się łobuzersko.
-Nie. Możesz pomarzyć. – powiedziałam i próbowałam zamknąć drzwi ale ten je chwycił i nie wchodząc do pokoju powiedział.
-Masz 10 sekund po czym wchodzę do pokoju.
-Pojebało cię, Leto? – podniosłam brew do góry.
-8, 7, 6.. – liczył. Zamknęłam szybko drzwi i zapukałam do Amy.
-Jared chce tu wejść! – syknęłam.
-Zatrzymaj.. go… - jęknęła.
-KURWA MAĆ!- krzyknęłam i zamknęłam sypialnie Amy na klucz. – to bądź przynajmniej cicho…
Akurat gdy wsadzałam klucz do stanika Jared wszedł do pokoju w nadziei na zobaczenie mnie nago.
-Szybko się ubrałaś. – syknął widocznie niezadowolony.
-Spadaj, jej tu nie ma. – syknęłam siadając na kanapie.
-Jesteś pewna? – spytał po czym podszedł do drzwi. Były zamknięte.
-Po co zamknęłaś drzwi do własnej sypialni? – spytał podnosząc brew do góry. Nagle usłyszałam jęk tego faceta:
-O mój Boże!
Zaczerwieniłam się.
-Tam czeka na ciebie facet? – Jared podniósł brew do góry.
-A co cię to interesuję? – podeszłam do niego i wbiłam mu palec do klatki piersiowej – nie twoja sprawa. Czeka tam na mnie jeszcze dwójka przystojniaków poznanych na imprezie, więc…
-Cały czas na ciebie patrzałem, i nikogo nie poznałaś. – przerwał mi - daj mi klucz. – powiedział.
-Znajdź go sobie. –pokazałam mu język.
-Dobrze. – syknął i bez ceremonialnie przyłożył rękę do mojej piersi.
-Spierdalaj zboczeńcu! – odepchnęłam go od siebie. Zaczęliśmy się szarpać i bić. Wyrwałam mu się ale gonił mnie po pokoju śmiejąc się głośno. Stałam po przeciwnej stronie kanapy i się uśmiechałam:
-Nie znajdziesz klucza, geju. – pokazałam mu język.
-Nie jestem gejem. –syknął a na jego twarzy pojawiła się żyłka.
-Udowodnij. – syknęłam. I wtedy popełniłam błąd. Rzucił się na mnie i brutalnie przycisnął do ściany całując. Uderzyłam go w twarz wazonem z szafki obok. Spadł na podłogę zataczając się wcześniej.
-Przepraszam!- krzyknęłam. Zaraz! Jak ja go mogłam przepraszać? Leto wstał ledwo po czym posłał mi sfrustrowane spojrzenie.
Gdy wyszedł z pokoju Amy postanowiła wybiec z pokoju już ubrana. Zobaczyła rozbity wazon i tylko wybuchnęła śmiechem.
-Już nigdy cię nie przenocuję. – pokazałam jej język. Wyszli z pokoju a ja przebrałam się w piżamę i wkrótce zasnęłam. Rankiem nie chciało mi się za bardzo jeść więc tylko wzięłam torbę i poszłam na spacer. Nie zaszłam za daleko bo bolały mnie nogi po wczorajszym. Usiadłam obok jakieś zakapturzonej postaci na ławce i wyciągnęłam telefon. Wybrałam do swojej przyjaciółki.
-Katrin? – spytałam.
-Ramona? – dałam na głośno mówiący bo bolały mnie uszy.
-Cześć. Słuchaj.. nie wiem czy to zabrzmi dobrze, ale jak się uprawia seks? – spytałam wygodnie rozsiadając się na ławce.
-Jak to? Zapomniałaś? – spytała roześmiana.
-Wyobraź sobie, że przez rok zupełna pustka a nagle jeden koleś się do mnie przystawia, i coś czuję że za jakimś razem po prostu mu ulegnę.. powiedz mi jak to się robiło?
-Ale chcesz to robić z byle kim czy coś do niego czujesz?
-Do Jareda?  - wybuchnęłam złośliwym śmiechem – chyba nienawiść. Nie, no. Przesadzam, lubię go nawet, ale mnie wkurwia czasami.
-Chcesz z nim uprawiać seks? Odpowiedz szybko: tak czy nie.
-Nie. To chłopak Amy.
-O cholercia.. ale Amy go i tak zdradza, co nie?
-Wczoraj i przed wczoraj przyprowadziła do siebie kolesi i się z nimi pieprzyła.. słuchaj, musiałam jej chronić bo przyszedł ten zboczeniec.. i go pocałowałam.
-Ostro! Rżnęłaś się z nim?
-Nigdy się nie rżnę. – syknęłam – ja się kocham. Zawsze tak było. Powiesz mi w końcu jak to się robi?
-No zwykle się całujecie, potem rozbieracie a potem to już z górki.
-Nie chcę tego słuchać. To obrzydliwe. – syknęłam.
-To po co się pytasz?
-Jestem żałosna. – rozłączyłam się – KURWA! FACECI! – sięgnęłam po najbliższy kamień i rzuciłam nim w drzewo. Rozładowałam emocje kopiąc puszkę i ją doszczętnie miażdżąc.
-Odpierdol się ode mnie, pedale. – syknęłam patrząc na niebo. Wróciłam do hotelu na górę. Czarna postać szła za mną aż w końcu weszła za mną do windy.
-O nie..- uderzyłam się otwartą dłonią w czoło widząc jej buty. Te czarne buty z symbolem adidasa należały do Jareda, który zdjął kaptur i wbił we mnie wściekły wzrok.




"My girl,my girl
Don't lie to me
Tell me where did you sleep last night
In the pines, in the pines
Where the sun don't ever shine
I would shiver the whole night through

Moja dziewczyno
nie kłam, proszę
powiedz tylko gdzie spałaś noc temu
Pośrodku sosen 
pośrodku sosen
Gdzie słońce nigdy nie dosięga
Drżałabym całą noc"
~*~
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Te opisy, powtarzające się wyrazy, dialogi.. mówiłam już o opisach? Poza tym to pierwsze rozdziały tego opowiadania, które pisałam jeszcze dawno temu i styl, który wyrzeźbił mi się przez ten czas, jeszcze nie jest zauważalny. Przepraszam! Tak czy inaczej dziękuję za wszystkie miłe opinie pozostawione w komentarzach i wejścia, których jest zaskakująco dużo. Kocham Was i czekam na kolejne opinie (nawet te złeeeee, bo mi się należą!)
+ jestem osobą honorową i przyznam się teraz to złeeej rzeczy: gdy pisałam opowieść na tym etapie, to nie sądziłam, że opublikuję ją na necie. Teraz, gdy mam to zrobić, chcę zachować czyste konto i honor. Dlatego właśnie przyznaję się do małej inspiracji blogiem http://laura-a-million-little-pieces.blogspot.com/ Zwykle usunęłabym tą scenę (chodzi o scenę, gdy J zaprasza bohaterkę do pokoju hotelowego) ale uważam, że jest po prostu ważna i ciekawa. Nie obwiniajcie mnie, cieszcie się raczej, że przyznałam się do tego czynu. Dla pozostałych, którzy wiedzą, że to zrobili, radzę przyznać się do prawdy. To nie boli i jest fair w stosunku to autora. Jeśli chcecie wiedzieć, to omijam inspirację szerokim łukiem, ale wtedy akurat to mi się spodobało i postanowiłam wsadzić ten fragment do opowiadania. Komentujcie!

8 komentarzy:

  1. "„SKACZ NA NIEGO I WIŚTA WIO!!!" przez pół godziny nie mogłam podnieść się z podłogi ;DD
    rozdział genialny! te teksty! sytuacje! doprowadzają mnie czasem do płaczu ;DD powtórzenia, może i się gdzieś są, aczkolwiek czytało mi się dobrze, że nie zwracałam na nie zbytnio uwagi xDD także czekam na więcej :** pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam tutaj, przeglądając statystykę bloga areyoufuckinkiddinme.wordpress.com gdyż zauważyłam, że ktoś wszedł na niego z tego bloga.
    Na komentarz pokusiłam się widząc notkę od autora pod rozdziałem.
    Bardzo cieszy widok osoby, która potrafi się przyznać do inspiracji. :) Tym bardziej jeśli ta inspiracja była w pełni świadoma.
    Dziękuję.
    Alex.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny świetny rozdział, nawet jeśli były jakieś powtarzające się wyrazy mi i tak się dobrze czytało.
    Ładna grafika, zdjęcie Jared'a umazanego niebieską farbą jest jednym z moich ulubionych ;)
    Czekam na kolejny.
    Pozdrowienia ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdę mówiąc dopiero dzisiaj zauważyłam zaproszenie na tego bloga u siebie w spamowinku. Dziś już nie zdążę, ale być może jutro zapoznam się z treścią tego i dwóch poprzednich rozdziałów. Ale pokusiłam się o ten komentarz ze względu na notkę pod wpisem. Cieszę się, że są jeszcze osoby, które potrafią przyznać się do takich rzeczy, naprawdę masz u mnie ogromnego plusa! I tak przy okazji, jeśli dobrze kojarzę po nicku, to dziękuję za wsparcie na MWADG i cieszę się, że dodałaś nasz antyplagiatowy blog do linków. To wiele dla nas znaczy, bo prowadzimy go po to, by zachęcać innych do zgłaszania wszelkich zapożyczeń i inspiracji, a im większa reklama, tym więcej możemy zdziałać. Tak więc jeszcze raz dziękuję, gratuluję odwagi i honoru, i obiecuję, że jeszcze do końca tygodnia zapoznam się z Twoim opowiadaniem i podzielę się swoją szczerą opinią :) - Marion

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tyle - nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!
    A co do notki pod rozdziałem- brawo dla Ciebie, więcej takich ludzi!:)

    Stronger

    OdpowiedzUsuń
  6. kurde dziewczyno, zaszalałaś :D
    rozdział bardzo mi się podoba, chociaż Amy wkurwia mnie niemiłosiernie - niby jej na Jaredzie zależy, a pieprzy się z każdym na prawo i lewo, do tego Ramona, która broni ją za wszelką cenę, chociaż powinna dawno ją wydać... ale od tego są przyjaciółki, co nie ? :P czekam na następny rozdział, dodawaj tak szybko jak będziesz mogła! :D
    pozdrawiam :) the-struggle.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. „SKACZ NA NIEGO I WIŚTA WIO!!!" przez godzinę nie mogłam wstać z podłogi!!! brzuch mnie boli tak samo jak policzki!Ramona jest bardzo podobna do mnie. oczywiście z różnicą wieku i wyglądy ale charakter.och!Rodem z piekła. Widzę że odwiedziłaś mój blog Beautiful Lie. Mam nadzieję ze się spodobał.mogłabyś mnie na nim powiadamiać o kolejnych notkach? Z góry dzięki.
    P.S Witaj w moim spisie ulubionych opowiadań pt. This never ending story...!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. No, no, no... Amy rozwiązła :D Idę dalej, bo robi się coraz ciekawiej :D

    OdpowiedzUsuń