środa, października 12

Prolog


CZĘŚĆ PIERWSZA OPOWIADANIA

I



Drzewa szumiały wokół nas, jakby ktoś z góry chciał umilić nam jeszcze bardziej ten czas. Kwiaty na około symbolizowały szczęście. Wreszcie po tym, co razem przeszliśmy… wygraliśmy.
Mężczyzna z kilkudniowym zarostem spoglądał na mnie z brudnym uśmieszkiem, jakby przypomniało mu się, co robiliśmy tu kilka lat temu, właśnie na tej plaży. Teraz towarzyszyły nam nasze własne dzieci. Długowłosa, ruda dziewczynka, przypominająca mnie za czasów przedszkola, wierzgała nóżkami, siedząc na kolanach ojca. Na szczęście chłopczyk z krótkimi blond włosami, trochę młodszy, stał grzecznie obok i  wpatrywał się w ptaki na niebie.
- Mamusiu, a co to jest życie? - spytał Timothy.
- Widzisz, życie to ja i ty. Ten ptak, to drzewo i kwiat – uśmiechnęłam się do niego.
- Tatusiu, a jak ty sądzisz? – Gwen zwróciła się do bruneta. Mężczyzna uśmiechnął się do niej promiennie.
- To my. To nasza rodzina, skarbie.

~*~
Hej Wam :). Stwierdziłam, że skoro mam trochę czasu między kłóceniem się ze wszystkimi dookoła, a uczeniem do szkoły (jasne…), to mogę w końcu opublikować  to, co robię i lubię robić od dłuższego czasu - pisanie. Może nie idzie mi to dobrze albo nawet średnio, ale to mój sposób na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Mam nadzieję, że się spodoba. Na pierwszy ogień prolog. Mało wam mówi, pewnie macie mętlik w głowie, jednak z tego co wiem, prolog ma na celu zainteresowanie czytelnika. Czy mi się udało? Komentujcie :).